Sprawa jest ściśle tajna. W wybranym miejscu na świecie spotyka się kilkadziesiąt osób znających się na kolorach. Towarzystwo przez dwa dni opowiada o swoich inspiracjach, ciekawych połączeniach barw, odkryciach i podróżach, szukając najmodniejszych odcieni.

W tym roku wśród zaproszonych była Cynthia Steffe, projektantka ubrań, która olśnienia doznała na garden party w ogrodzie rzeźb MoMA – zachwycił ją kolor wody i mięty na spatynowanych posągach. Z kolei dizajnerkę Ellę Moss zafascynował… śmiech dzieci, dlatego w swoich kolekcjach ubrań stawia na kolor truskawki i miętowe lody. Zasłużony Tommy Hilfiger bez żenady stwierdził, że on inspiruje sam siebie i najbardziej podoba mu się własna kolekcja z czerwienią i niebieskim. Potem Leatrice Eiseman, szefowa Pantone Color Institute (bardzo szacownej amerykańskiej instytucji od barw), oficjalnie ogłosiła kolor roku. W 2013 padło na… szmaragdowy. To on będzie królował na wybiegach, w dodatkach i w domach.


A jeśli ktoś nie lubi szmaragdów? Na szczęście mamy demokrację. Eksperci z marki Dulux uznali, że modny będzie szafirowy odcień granatu – „wyważony, rzucający się w oczy, ale łatwo z nim żyć”. Tym bardziej że świetnie wygląda z musztardową żółcią, ciemnym bordo, brązem czy (o właśnie) ze szmaragdową zielenią.

Z kolei Benjamin Moore postawił na rozbielony sorbet, czyli lemon sorbet. Decyzję tłumaczył tym, że tak pomalowane ściany rozświetlą dom.

Za to Tikkurila nie mogła się zdecydować i zaproponowała „Katalog inspiracji” od modnych ekotrendów, przez nostalgiczne brązy i energię czerwieni, po błękity.

A jeśli i tu nie znajdziemy nic dla siebie? Wybierzmy własny kolor roku. Ogłosimy go znajomym na przyjęciu z okazji zakończenia remontu domu.

Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: materiały prasowe firm