Put together, patchwork, zig zag... styl Missoni. Po raz pierwszy w historii mody to nie jedwabie i atłasy, ale dzianina podbiła światowe wybiegi. Kolorowe, wzorzyste tkaniny zakrzyczały konkurencję. Ale gdyby nie przypadkowe spotkanie, to nazwisko wciąż pewnie kojarzyłoby się z lekkoatletyką, a nie modnymi tkaninami.
– Tata pływał po morzu, mama pochodziła z dalmackiego rodu Sebenico i nie pracowała. Nie chodziłem do szkoły, pozwalali mi spać długo, bo inaczej stawałem się nerwowy – opowiada Ottavio Missoni. – W latach 40. ciotka kupiła nam maszynę do szycia i z ciekawości raz spróbowałem coś na niej uszyć. Ale potem wciągnął mnie sport – wspomina. Miał ksywkę Thai. Biegał na czterysta metrów z przeszkodami, zdobył osiem medali. Aż w 1948 roku wziął udział w olimpiadzie w Londynie. I wtedy poznał Rositę Jelmieni.
Zakochani... w kolorach
Dziewczyna przyjechała obejrzeć igrzyska. Jej rodzina miała w Varese fabrykę szali i tkanin haftowanych. – Wychowałam się wśród szmat – śmieje się Rosita. – Asystowałam przy szyciu: od haftowania, przez farbowanie, na przyszywaniu metek kończąc. Prenumerowałam wszystkie ówczesne magazyny mody – tak uczyłam się projektować ubrania. Pobrali się w 1953 roku. Ottavio prowadził już wtedy małą fabrykę w Trieście. Z kolegą, dyskobolistą, szyli dresy dla reprezentacji Włoch. Po ślubie narzeczeni połączyli siły i przenieśli się do Gallaratese pod Mediolanem. – W Trieście łatwiej zrobić statek niż golf – przekonywał Ottavio. Pierwszą pracownię założyli w mieszkaniu. Dzień w dzień, z kilkoma pracownikami, szyli T-shirty, bluzki. – W zimę sprzeczaliśmy się, kto pierwszy wyjdzie spod pierzyny i rozpali w piecu. Zawsze wstawała Rosita – wspomina Ottavio, czule spoglądając na żonę. Głaszcze ją po ramieniu, trzyma za rękę – po tylu latach wciąż są zakochani.
Put together, patchwork, zig zag – styl Missoni
Po raz pierwszy w historii mody to nie jedwabie czy atłasy, ale dzianina podbiła światowe wybiegi. Kolorowe, wzorzyste tkaniny szybko zakrzyczały konkurencję. – Na początku robiliśmy tylko paski poprzeczne, bo na tyle pozwalały maszyny. Z czasem pojawiły się podłużne i zygzaki – opowiada Rosita. Następnie grochy, fale, geometryczne szlaczki, szkocka krata, greckie meandry, afrykańskie koła.
> Wraca moda na miękkie puffy
Pierwszym klientem był mediolański butik Biki, który ubierał m.in. Marię Callas. Potem zainteresowała się nimi znana marka La Rinascente i zamówiła pięćset sztuk garderoby. W poczytnym dzienniku „Corriere della Sera” pojawiła się krótka wzmianka. I jeszcze jedna, i kolejna. W latach 70. Ottavio został wybrany jednym z dziesięciu najlepiej ubranych mężczyzn, choć do dziś uparcie twierdzi, że na modzie się nie zna.
Modny puff
W 1983 roku Missoni zaprojektował stroje do opery „Łucja z Lammermoor” wystawianej w La Scali. Od połowy lat 90. robi tkaniny także dla domu. Projektuje dywany, materiały na pufy, poduszki i obicia kanap.
Jesteśmy fanami morza – żartuje Rosita. – Dlatego ostatnio w naszych kolekcjach królują błękit, granat i turkus. Śmieję się, że to woda, a nie krew płynie w żyłach mego męża. Oprócz domu na Sardynii mamy też stary jacht Burcio zacumowany niedaleko Wenecji. Często zaglądamy na lagunę, bo uwielbiamy weneckie baccala, czyli dorsza gotowanego w mleku i prosecco. Nasze marzenie? Urządzić tkaninami Missoni wnętrze dalekomorskiego jachtu.
> Dom na fali: dekoracje w stylu marynistycznym
Tekst: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: Missoni, Flash Press Media