Sypialnia to jedno z najważniejszych miejsc w domu. Tu spędzamy jedną trzecią życia. Warto ten pokój tak urządzić, żeby co noc chciało się do niego wracać.
Zwiedzając kiedyś południe Włoch, trafiłam do zagubionej w górach miejscowości Sieti. Turyści tam nie docierali. Mieszkańcy, mile zaskoczeni niespodziewaną wizytą, serdecznie mnie ugościli, a burmistrz oprowadził po włościach i najstarszym w miasteczku pałacu. Z jego dawnych splendorów niewiele się niestety zachowało, komnaty zalegał gruz i rozsypujące się meble. Oprócz sypialni.
Tu ściany pokryte były XIII-wiecznymi freskami i delikatnymi stiukami, a drewniane łoże osłaniał baldachim z ciężkiej barokowej tkaniny. Przez okno zaglądało do pokoju drzewko cytrynowe. Burmistrza nie stać było na wyremontowanie z własnej kieszeni całego pałacu, więc zaczął od tego, co według niego w domu najważniejsze – sypialni.
Nie zawsze jednak traktowano ją jako pomieszczenie kameralne, najbardziej osobiste. Królewska sypialnia była pokojem audiencyjnym – tutaj rano monarcha przyjmował doradców, a wieczorem w ich asyście udawał się na spoczynek. Monumentalne złocone łoże, zwane paradnym, umieszczano niczym tron na podwyższeniu, a wysokie wezgłowie wieńczył herb.
W domach szlacheckich nie było osobnych pokoi do spania, dlatego – aby zapewnić państwu intymność – łóżko obudowywano z trzech stron albo osłaniano grubymi kotarami. Jeszcze gorzej rzecz się miała w wiejskich chałupach – wszyscy spali stłoczeni w jednej izbie – gospodarz z żoną i dziećmi w łóżku (dzieci kuliły się w „nogach”), parobek na zapiecku, a pod sufitem bujała się kołyska.
Dopiero po upadku Napoleona, kiedy mieszczański biedermeier zagościł nie tylko na salonach, sypialnia stała się prywatnym, niedostępnym dla obcych pokojem. I tak jest do dziś. Tutaj odpoczywamy i chcemy sobie stworzyć przytulne gniazdko.
W końcu: „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”, dlatego warto poświęcić łóżku więcej uwagi – wybrać dobry materac, antyalergiczne poduszki, lekką kołdrę i bajeczną, satynową pościel. Ale nie tylko od łóżka zależy, czy będzie nam się dobrze spało. Zgodnie z feng shui sypialnię trzeba wyraźnie oddzielić od innych pokoi. Najlepiej urządzić ją w głębi mieszkania, ale nie naprzeciwko wejścia do domu, kuchni czy łazienki.
Łóżko nie może stać na wprost drzwi, ale leżąc, powinniśmy widzieć, kto wchodzi do pokoju. Najkorzystniej jest ustawić je zagłówkiem do ściany albo chociaż przy jakimś masywnym meblu – wtedy będziemy czuli się bezpiecznie i spali spokojnie. Miły nastrój w sypialni stworzą bibeloty, byle nie w nadmiarze, bo zamiast wypoczywać, poczujemy się przytłoczeni. Nie przesadzajmy też z ilością roślin. Wprawdzie z nimi robi się przytulniej, ale w nocy „kradną” tlen. A intensywna woń kwiatów jest, owszem, romantyczna, ale po całej nocy w takiej pachnącej sypialni możemy obudzić się z bólem głowy.
Do pełnej harmonii brakuje jeszcze tylko... ukochanej osoby. Oby zawsze towarzyszyły nam takie wspomnienia, jakie przywoływał król Jan III Sobieski, pisząc do ukochanej Marysieńki: „jakoś mię Waszmość puścić nie chciała, jakoś mię na swoją ciągnęła pościel, dość łóżko wąskie, ciasne, a przecię to tam było miło i zdało się przestronno i wcześnie”.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm
reklama