Soczyste sorbety, landrynki, pudrówki, cudownie zmieszane owocowe koktajle. I nie chodzi wcale o słodki podwieczorek. W tym sezonie sofy i fotele mają wyjątkowo apetyczne kolory…
Czy jest coś, czego naukowcy jeszcze nie zbadali? Brytyjczycy zamiast zająć się globalnym ociepleniem, malejącymi zasobami wody czy marnowaniem żywności, postanowili przyjrzeć się... kanapie. Co ustalili? Że jest świadkiem wielu doniosłych wydarzeń – przeciętnie w ciągu ośmiu lat życia wysłuchuje średnio 293 rodzinnych awantur i uczestniczy w 1369 czułych uściskach. Bywa zaborcza – w jej zakamarkach giną miesięcznie cztery dziecięce zabawki. I do tego niejedno potrafi znieść w pokorze – zalewamy ją średnio 1600 razy. Wniosek: więcej szacunku dla starej towarzyszki.
Szkoda tylko, że naukowcy nie zbadali, jakie kanapy wybieramy najczęściej. Brytyjskie badania postanowiliśmy więc nieco uzupełnić.
Szykowne Włoszki. Od całkiem zwyczajnych po dizajnerskie – kanapy włoskich projektantów lubimy za ich elegancki luz. Nawet te najbardziej oryginalne (od Paoli Navone – puchata Nuvola czy Patricii Urquioli – jakby unosząca się w powietrzu Volant) pasują zawsze i wszędzie. Dla młodych i nieco starszych.
Kanapa od Króla Słońce. Francuskie ludwiki odmienia się dziś przez wszystkie przypadki. Z tym, że współczesne propozycje są znacznie większe i bardziej komfortowe niż buduarowe sofki z epoki. Zamiast tradycyjnych jedwabi wybieramy raczej lny i płótna. Paski, mocne kraty, graficzne wzory w soczystych kolorach – w tym jest im dzisiaj najbardziej do twarzy. Pasują do stylizowanych na barokowe dizajnerskich foteli Ghost Philippe’a Starcka i Proust Alessandro Mendiniego.
Z dalekiej północy. Osoby, które cenią chłodny minimalizm, wybierają propozycje szwedzkie. Miłośnicy geometrii – fińskie. Dla ostrożnych, którzy raz na jakiś czas mają ochotę zaszaleć, najlepsze są nieco bardziej romantyczne kanapy od Duńczyków. Ciekawostka: duńska firma Hjort Knudsen swoje meble produkuje w Polsce, w Wysoczce pod Piłą.
Jak angielski dżentelmen. Z brytyjską klasyką raczej nie eksperymentujemy. Współczesne chesterfieldy są, tak jak ich przodkowie, dobrze zbudowane, wygodne i wzorem dżentelmenów powściągliwe, ubrane z klasą w pikowane skóry. Do kompletu dobieramy tak zwane uszaki – przepastne fotele z zagłówkiem-uszami.
Czekamy na kolejne badania Wyspiarzy. Może tym razem dowiemy się, ile razy w swoim życiu krzesło łamie nogę.
Tekst: Monika Utnik-Strugała
Współpraca: Urszula Bajorek
Zdjęcia: materiały prasowe firm
reklama