Przestała być tylko miejscem do siedzenia, w które można się wtulić jak w ramiona ukochanego. Dziś kanapa bywa też biblioteczką, schowkiem, stolikiem, a nawet półką na bibeloty.
W „Expressie Wieczornym” z 1946 roku można było znaleźć taką oto reklamę: „Piękny tapczan Kosewskiego – spieszcie modne warszawianki – po modne amerykanki – Poznańska 37”. Po wojnie te niezbyt zgrabne kanapki, na których siedziało się i spało głównie na boku, robiły w Polsce furorę. Dziś sofy, rekamiery, narożniki, tapczany pełnią znacznie więcej ról niż słynne amerykanki.
– Teraz kanapa łączy wiele funkcji – mówi Tomasz Augustyniak, projektant. – Musi sprawdzać się w różnych sytuacjach, odpowiadać najdziwniejszym zachciankom, zaskakiwać przydatnymi rozwiązaniami. To coś więcej niż tylko miejsce do siedzenia. Kanapy bywają więc podręcznymi biblioteczkami – po bokach mają zamontowane półki na książki, to znów ich podłokietniki zamieniają się w stoliki kawowe. – To już standard, że razem z sofą kupuje się w zestawie drewnianą zdejmowaną nakładkę, mocowaną do podłokietnika i stabilną tacę – dodaje Jolanta Pasynkiewicz, dyrektor kreatywny Comforty Living.
Ale podobne rozwiązania stosowano już w latach 40. XVIII wieku. W Niemczech popularna była wówczas kanapa skrzyniowa. Jej boki i oparcie budowano w formie skrzyni z szufladami na książki i robótki. We Francji z kolei w tym samym czasie używano kanapy bilardowej, która służyła do odpoczynku podczas gry – miała chowany pod siedzeniem podnóżek. – Kanapy z montowanymi po bokach półkami popularne były też w epoce art déco – mówi pani Jolanta.
Teraz, gdy modne jest ustawianie kanap na środku pokoju, projektanci głowią się, jak zagospodarować te gołe plecy. – Świetnym pomysłem jest szerokie oparcie, rodzaj tapicerowanej półki – to dodatkowe miejsce, gdzie przysiądziemy – mówi pani Jolanta.
Współczesne sofy są praktyczne do bólu: ten sam narożnik „zbudujemy” na planie kwadratu, ułożymy w literę L albo „rozciągniemy” nawet na kilkanaście metrów. À propos, wiecie, jaka jest najdłuższa kanapa świata? Czerwona Diva od Bo Conceptu. Dwa lata temu stanęła na sopockim molo – miała 51,4 metra długości i ważyła 1250 kg, mogły na niej usiąść 104 osoby. Wpisano ją do Księgi Rekordów Guinnessa.
Projektanci co roku nas zaskakują. – Na targach w Mediolanie widziałem kanapę Confluences od Ligne Roset, którą składa się jak puzzle – opowiada Tomasz Augustyniak. – Przestawiając elementy, zbudujemy szezlong, tradycyjny narożnik... Inna to czerwona kanapa Rona Arada, Misfits – poduchy, których akurat nie wykorzystaliśmy, mogą służyć jako pufy.
Żeby sofy były funkcjonalne, producenci wynajdują coraz to trwalsze materiały. Jeśli skóry, to naturalne, choćby madras z fakturą jak skórka pomarańczy. Bardzo dobrze sprawdzą się tkaniny gobelinowe i szenil, z którego szyje się też szlafroki. No i ważne jest to, co pod obiciem. – Hitem jest pianka memory foam, używana w NASA – mówi pani Jolanta. – Robi się z niej fotele dla astronautów, by nie mieli odleżyn. Nawet po długim wylegiwaniu, siedzisko się nie odkształci.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm
reklama