Zimne w dotyku kafle, ceramiczne wanny i chromowane krany sprawiają, że z łazienki wieje chłodem. Tymczasem wystarczy kilka małych sztuczek, żeby ją „rozżarzyć”.
Właściciele modnych ostatnio salonów kąpielowych mogą zafundować sobie coś ekstrawaganckiego – na przykład kominek, kozę albo domową saunę. Z pewnością rozpalą atmosferę do czerwoności, niczym w starożytnych łaźniach. Kąpiel w takim towarzystwie to niezapomniane chwile. I, co ważne, pasuje nie tylko do rezydencji bogaczy.
Takim pomysłem zaskoczyła mnie w zeszłym roku zaprzyjaźniona góralka spod Zakopanego. Przy wannie, zupełnie zwykłej, w łazience wcale nie pokaźnych rozmiarów, ustawiła kozę, która od lat leżała na podwórku i rdzewiała. Sam piecyk nie był najpiękniejszy, ale kiedy zziębnięta wróciłam z nart i oddałam się rozkoszy kąpieli, nie miało to żadnego znaczenia. Bijące od kozy ciepło, muzyka palących się szczap sprawiły, że poczułam się jak w siódmym niebie.
Jednak nie tylko ogień może ogrzać łazienkę. Cuda zdziała kolor, na przykład czerwień – to w końcu najgorętsza z barw, bardzo energetyczna. Dlatego stosuje się ją we wnętrzach, którym trzeba dodać energii, rozświetlić, nadać wyraz. Podobnie pomarańcze i żółcienie. Starochińska filozofia łączy je z wszechmocą i mądrością. Były barwami cesarzy.
Ważne jest też światło, bo to ono tworzy nastrój, dlatego w łazience warto zafundować sobie dwa jego rodzaje. Na rano jasne i rzęsiste – niech przegoni resztki snu i pobudzi nas do życia. No i trudno przecież robić makijaż albo golić się w półmroku. Za to wieczorem możemy pozwolić sobie na odprężenie, odrobinę błogiego rozleniwienia.
Sprzyjać mu będzie ciepłe i nastrojowe oświetlenie: zamiast oślepiającego kinkietu włączmy żarówki w kolorze stonowanej, ale energetycznej czerwieni. – Modne ostatnio są lampy, które dają poświatę w kolorze kontrastowym do barwy ściany – podpowiada Piotr Mejza z firmy Kohler.
Możemy też przynieść z sypialni nocną lampkę z tradycyjnym kloszem albo z fantazją ustawić świeczki, a jeszcze lepiej dziesiątki świeczek – w świecznikach, latarenkach – nawet niezapalone będą przypominać o ciepłym blasku płomienia. Dzięki światłu i intensywnym kolorom ognia łazienka przestanie być chłodnym, sterylnym pomieszczeniem, do którego wpadamy w pośpiechu i niejako z obowiązku. Przejście do sypialni będzie łagodniejsze, relaks podczas kąpieli pełniejszy, a pośród migocących świec, jeszcze zanim zapadniemy w sen, poczujemy się jak w bajce.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm
reklama