Prawdziwa kąpiel? Tylko wtedy, gdy jesteśmy po szyję zanurzeni w wodzie.
W eleganckim salonie kąpielowym niekoniecznie za milion dolarów, ale z pomysłem.
W pałacu w Knossos na Krecie archeolodzy odkryli łazienki z kranami z ciepłą i zimną wodą, wodociągami i kanalizacją. Z tych wszystkich luksusów korzystano już trzy tysiące lat temu. Archimedes, żeby krzyknąć „Eureka!”, wyskoczył, jak wiadomo, z wanny. W starożytnym Rzymie żaden pałac, a nawet domy zamożnych nie obyły się bez łazienki. Zawsze można też było skorzystać z publicznych łaźni.
Przez setki lat najmodniejszym materiałem był kamień: a to marmur z Carrary, a to afrykański piaskowiec, a to egipski alabaster. Salony kąpielowe wykładano dużymi płytami, a krezusi inwestowali w mozaiki. Jakie? O tym można się przekonać w muzeum Bardo w Tunisie, gdzie zwieziono mozaiki z najpiękniejszych budowli starożytnego świata. Podobały się wszelkie motywy marynistyczne – rybacy na łódkach, bohaterowie zdobywający odległe lądy, bitwy morskie albo wzburzone fale. Patrycjusze gustowali w mozaikach zdobionych fauną i florą – od głowonogów po ryby, z opisanymi gatunkami, zupełnie jak w atlasach biologicznych, z tym że obrazy układano z malutkich kolorowych kosteczek. Do salonów kąpielowych doskonale pasowały też mozaikowe piękności w kąpieli albo w skupieniu pielęgnujące urodę.
Dbanie o ciało starożytni traktowali jako sprawę ważną nie tylko dla zdrowia i piękna. To w łaźni toczyło się życie towarzyskie i polityczne. Podczas kąpieli dzielono się najświeższymi plotkami, czytano poezje debiutantów, dramaty uznanych twórców, dogadywano transakcje handlowe i... matrymonialne, kwitła też wyborcza agitacja. Miejsce musiało być zatem eleganckie, niebanalne i kameralne.
Dzisiaj najczęściej moczymy się w wannie samotnie, a przy odrobinie szczęścia w miłości – we dwójkę. Raczej odpoczywamy, upiększamy urodę, marzymy, zapalamy świece. Jednak to, jak wygląda łazienka, jest tak samo ważne jak trzy tysiące lat temu.
Kamienia widzimy zdecydowanie mniej, a mozaik jak na lekarstwo, zapewne z powodu ich kosmicznej ceny, ale przecież nie musimy wykładać całej podłogi i ścian. Kolorowe szklane kosteczki marki Sicis jakością zachwyciłyby nawet starożytnych. Do wyboru mamy dziesiątki wzorów, robionych we włoskiej manufakturze. Można też sięgnąć po ceramiczne mozaiki polskiej firmy Ardea. Na siatce naklejone będą malutkie krążki, prostokąty, warkocze, pięciokąty, gwiazdy – nawiązujące do arabskiego świata, lat 60. albo... science fiction. Na podłogę połóżmy płytki z barwionego cementu, takie, jakie często spotykamy we francuskich mieszkaniach, hiszpańskich pałacach czy wiktoriańskich domach. Można je kupić w firmie Art de Vivre, ale właśnie na polskim rynku wystartowała purpura.eu. Dwie panie, Polka i Hiszpanka, zaczęły produkować je na miejscu.
Wreszcie same wanny. Nowoczesne jakoś umykają naszej uwadze, ale jeśli wybierzemy biało-błękitną na lwich łapach, wzroku od niej nie oderwiemy. Takie kolorowe cudo kupimy chociażby w Anicarze czy Noclaf. A jeśli marzymy o wannie z kamienia, zaufajmy włoskiemu duetowi Nespoli i Novara. To dwaj utalentowani przystojniacy, którzy twierdzą, że modne jest to, co naturalne, a elegancja oznacza prostotę.
Tekst: Beata Woźniak, Joanna Derda
Współpraca: Urszula Bajorek
Fotografie: archiwa firm