Gdzie ukryć kuchenne drobiazgi i niezbędne przedmioty, a może nie ukrywać ich wcale? Niech zdobią, cieszą i grają główną rolę.

W kuchni zawsze brakuje nam miejsca. Tym bardziej że ciągle ulegamy pokusie kupienia a to nowego miksera, a to urządzenia do pieczenia chleba, patelni do naleśników czy grillowania, i szafki zapełniamy po brzegi. I jak tu w razie potrzeby coś znaleźć? Jak zorganizować kuchnię, aby wyjęcie przypraw nie łączyło się z koniecznością wyciągania słoików, puszek i niezliczonych pudełek?

Inni pomyśleli o tym za nas. W profesjonalnym studiu kuchennym architekt wypyta o nasze kulinarne przyzwyczajenia: czy często pieczemy ciasta (mamy foremki, formy), czy robimy omlety (trzepaczki i patelnia), czy gotujemy dla czterech osób (duże garnki), czy pieczemy mięsa (odpowiednie brytfanki) itd. Każda z tych rzeczy musi mieć swoje miejsce.

– Mamy dizajnera, który zajmuje się projektowaniem szuflad – mówi Magdalena Olszewska z francuskiej firmy Mobalpa. – System „iPractis” to podłużne korytka z półokrągłym dnem, gdzie ułożymy sztućce, trzepaczki, foremki, serwetki, specjalne ceramiczne naczynia na przyprawy i artykuły sypkie, a także mnóstwo innych niezbędnych rzeczy.

Mało tego, każde takie korytko możemy zamocować na relingu albo wsunąć do schowków umieszczonych w niewykorzystanej zazwyczaj przestrzeni pod blatem, między szafkami a ścianą – dodaje. Podobny pomysł na walkę z bałaganem w szufladach ma niemiecka firma SieMatic – drewniane przegródki i ceramiczne okrągłe pojemniki z przezroczystym wieczkiem.

W kuchniach przybywa też zmyślnych schowków. Do łask wracają żaluzjowe drzwiczki, szczególnie przydatne w szafkach ustawionych na blacie. Doskonałym rozwiązaniem, z którego korzystały już nasze prababki, jest szafa-spiżarnia, w której zgromadzimy wszystkie domowe zapasy. Z kolei wyspy kuchenne zyskują nie tylko półki z boku (ustawimy na nich większe przedmioty, kosze na drobiazgi czy butelki wina), ale także nieduże nadstawki.

Dzięki nim goście siedzący w salonie nie zobaczą bałaganu, który zawsze towarzyszy gotowaniu, a na dodatkowej półeczce zmieszczą się talerze czy chociażby przyprawy. Zmienia oblicze również okap nad wyspą – nic nie stoi na przeszkodzie, aby obudować go półkami. Modne są też szuflady z frontami z przezroczystego szkła albo nawet całe przeszklone szafy. Ale nie do każdej kuchni pasuje ascetyczny porządek.

– Uwielbiam gotować i nie wyobrażam sobie sterylnej kuchni – mówi Roma, scenografka, której rustykalny dom w Izabeli pokazywaliśmy w „Werandzie” (nr 3/2009). – Schowałam jedynie jedzenie, chociaż gdyby kuchnia była większa i to byłoby na wierzchu: makarony w szklanych smukłych słojach, kasze, herbaty, kawa w metalowych czy ceramicznych pojemnikach, a różne drobiazgi na przykład w koszykach. Przy takim rozwiązaniu łatwiej się wszystko kurzy, ale ja codziennie spędzam sporo godzin w kuchni, więc to nie problem.

Talerze Roma trzyma na półkach we wnęce obramowanej jak obraz, a także na dwupoziomowej paterze na owoce. Z kolei przy kuchence zamiast tradycyjnych kafelków położyła kafle ze starego pieca. Dzięki temu powstała nad nimi półka idealna na szklanki, kubeczki, a nawet doniczki z ziołami. Środki czystości Roma ukryła za haftowaną białą zasłonką pod zlewem, a garnki w wymurowanej wnęce pod piekarnikiem.

Na drewnianym pomocniku zmieściły się ładne szklane naczynia. – Cenię wygodę i rzeczy, z których ciągle korzystam, stoją na wierzchu. Ale to zobowiązuje, bo dobieram tylko przedmioty w określonych kolorach (biele, szarości). Dzięki temu unikam wrażenia bałaganu – podkreśla.

Zanim więc zaplanujemy i urządzimy kuchnię, warto zadać sobie pytanie: czy gotowanie kojarzy nam się bardziej z pracą artysty czy laboranta. Ten pierwszy doskonale poczuje się wśród ulubionych przedmiotów, które ma zawsze pod ręką, ten drugi szczęśliwy będzie w kuchni, gdzie każda rzecz ma z góry zaplanowane miejsce.


Tekst: Beata Woźniak
Fotografie: archiwa firm

reklama