Są jak haft na serwecie albo ludowa wycinanka. Zrobiono je jednak nie z delikatnych nici czy papieru, tylko z najszlachetniejszego drewna, szylkretu, masy perłowej, mosiądzu.
– Kiedyś słynna firma samochodowa Morgan poprosiła, żebym zrobił drewnianą deskę rozdzielczą – opowiada Piotr Paleta, zajmujący się od 15 lat renowacją mebli intarsjowanych. – Gdy skończyłem, jeden z mechaników, który deskę montował, zapytał: „Gdzie pan kupił taką naklejkę?”. A to była intarsja.
Pan Piotr pracuje w Radziszowie. Doświadczenie zdobywał we włoskiej firmie, a pomaga mu żona, która ma artystyczne wykształcenie. – Czasem mebel jest tak zniszczony, że potrzeba fachowca, który oceni, z jakiej epoki pochodzą intarsje i jaki fornir wtedy stosowano – tłumaczy.
Dla niewtajemniczonych: intarsja to technika zdobienia mebli, polegająca na układaniu na ich powierzchni wzorów z wielu gatunków drewna (słynny XVIII-wieczny mistrz intarsji, Giuseppe Maggiolini, stosował nawet osiemdziesiąt sześć rodzajów drewna). W inkrustacji natomiast do wypełnienia dekoracji zamiast drewna używa się różnych materiałów: od złota po metal. Najsłynniejsze tego typu meble zdobią Wersal.
Wyszły spod ręki ebenisty André Charlesa Boulle'a. Na życzenie Króla Słońce stworzył kabinety inkrustowane cyną, miedzią i szylkretem, komody intarsjowane hebanem z wyrafinowanym motywem roślinnej wici, biblioteki z intarsją reliefową, czyli zdobieniami z drewna, na które nakładano płaskorzeźby z pozłacanego brązu. Artysta zyskał miano najzręczniejszego twórcy szaf, a charakterystyczną inkrustację z płytek szylkretu i mosiądzu nazwano jego imieniem. Ale sztuka ta znana już była znacznie wcześniej.
Najstarszym tak zdobionym przedmiotem jest egipski sarkofag z cedru sprzed czterech tysięcy lat. W starożytności powierzchnię drewnianych mebli wykładano marmurem, kością słoniową, drewnem cisowym. W XIV wieku w takich zdobieniach przodowali Włosi – Giovanni di Verona barwił i bejcował drewno, by wzbogacić jego naturalny odcień. W Polsce z intarsjowanych mebli, drzwi i portali słynął Toruń.
Najczęstszymi dekoracjami były antheminy – stylizowane wiciokrzewy, owoce i ptaki. Ale też herby, słońca, monogramy. W baroku zdobienia rozrosły się do scenek rodzajowych, w epoce empire i biedermeieru dominowały wzory geometryczne.
W XVII wieku meble intarsjowane były tak popularne, że ebenista specjalizujący się w takich dekoracjach należał do oddzielnego cechu. – Dziś ludzie często nawet nie wiedzą, że nadal są rzemieślnicy, którzy potrafią je odnowić – ubolewa pan Piotr.
Fachowców jest niewielu, a praca ciężka, bo wymaga precyzji. To jedna z najtrudniejszych stolarskich umiejętności, co sprawia, że intarsjowane meble są niezwykle drogie. Dobrze o tym wiedzą bogaci Rosjanie i Arabowie, którzy takie zakupy traktują jako lokatę kapitału – co roku na targach w Mediolanie tłumnie okupują pawilon z intarsjowanymi, klasycznymi meblami takich firm, jak Annibale Colombo, Colombo Stile, Cantiero.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm
reklama