Kamień we wnętrzach
Wydaje się chłodny, szorstki i nieprzyjazny. Tylko na pozór. Kamień ma duszę, ale żeby ją odkrył, potrzebuje odpowiedniego towarzystwa.
Niedawno z Anglii wróciła moja koleżanka, zawiedziona wycieczką do słynnego Stonehenge. Naiwnie wyobrażała sobie samotny kamienny krąg wśród wysokich, szumiących traw i marzyła, że usiądzie w środku. Tymczasem znany zabytek został ogrodzony barierką, przy bramce stali ochroniarze i skrupulatnie sprawdzali bilety wstępu, a turystów zjawiło się tak wielu, że posuwali się gęsiego.
Atmosfera prysła jak bańka mydlana. Po dawnych romantycznych opisach tej scenerii pozostało tylko jedno – refleksja nad trwałością kamienia. Wiele dawnych kultur łączyło ową trwałość z niezniszczalnymi boskimi mocami. Celtowie wierzyli, że kamień odzwierciedla siły bogów, widzieli w nim pośrednika między niebem i ziemią.
Jeśli mamy dość bezdusznego betonu albo sztucznego plastiku i szukamy naturalnego, ekologicznego materiału do wykończenia wnętrza, kamień to najlepszy wybór. Dopasowuje się do każdego „sąsiada”, a ponieważ stworzyła go nie fabryka, lecz natura, nigdy nie powtórzy się kolor i wzór. I w zależności od tego, co wybierzemy, doda wnętrzu powagi – jak surowy i szorstki trawertyn, elegancji – jak biały marmur, lub je rozświetli – jak gładki, lśniący granit.
We Włoszech i w Hiszpanii kamienia używa się, żeby zatrzymać w domu jak najwięcej orzeźwiającego chłodu, wykłada się nim posadzki i ściany. W naszym klimacie to pomysł mało praktyczny. Kamień lepiej zestawić z drewnem, obudować nim kominek, jedną ścianę albo część podłogi przed paleniskiem. – Coraz częściej używa się wielobarwnego, przepuszczającego światło onyksu, z którego robi się bary i podświetlane ścianki – podpowiada Tadeusz Wysocki, prezes Interstone.
Warto też wiedzieć, który kamień do czego nadaje się najlepiej. Marmur łatwo się ściera, szybko traci połysk i może pękać. Nie jest więc dobry na kuchenny blat. Równie trudny w utrzymaniu jest trawertyn. Nadaje się na parapety i ściany, ale trzeba go najpierw zaszpachlować, wypolerować i zaimpregnować. Bardziej praktyczny, choć nie tak atrakcyjny, jest granit lub nowość w Polsce, Iron Red – naturalne połączenie granitu i żelaza.
To kamień, który wydobywa się w kopalniach żelaza w Ameryce Południowej. Jest kilkakrotnie twardszy od tradycyjnego granitu i ładnie wygląda w połączeniu ze stalą nierdzewną. Granit i Iron Red są odporne na ścieranie, wysoką temperaturę, zarysowania i uderzenia, idealnie nadają się na posadzki, bo można je myć nawet silnymi detergentami. Ale i w tym przypadku trzeba być uważnym. Wybierając na przykład kamień na stopnie, należy zwrócić uwagę, żeby nie był zbyt śliski. Tadeusz Wysocki poleca modny ostatnio granit o powierzchni szczotkowanej – półmatowej z lekkimi nierównościami, a także powracające do łask łupki i kwarcyty.
Efektownie wyglądają też w domu kamienne dodatki – marmurowe lampy albo alabastrowe patery z Volterry. Ja z włoskiego miasteczka Carrara przywiozłam marmurowego słonika. Wydobywany tam kamień to jeden z najlepszych białych marmurów na świecie – bez żyłek i plam, a konkurować może z nim tylko biały marmur paryski z greckiej wyspy Paros. Okolice Carrary skrzętnie przeszukał w 1505 roku sam Michał Anioł, żeby wybrać najlepsze bloki drobnoziarnistego kamienia na swoje rzeźby.
Kamień jest tak uniwersalny, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie – osoby praktyczne jakość i trwałość, esteci – niepowtarzalność, a poeci piękno ukryte pod grubą skorupą, bo jak pisał Zbigniew Herbert „serce kamieni drży czasem jak serce małych zwierząt”.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm