Hole klasyczne i awangardowe

Jak to urządzić?

Kiedyś sień, potem hol musiały być wielkie – by pomieścić herby, trofea myśliwskie, kolekcje broni. Dziś świadczą nie tyle o potędze rodu, co o dobrym smaku i pozytywnej energii rodziny.

Odwiedziłam kiedyś znajomych, którzy mieszkają w ciepłych krajach. Siedzieliśmy w ich pięknym salonie, a ja ciągle czułam się nieswojo. Po jakimś czasie zrozumiałam, co tak wytrącało mnie z równowagi – był to brak holu. Do domu wchodziło się prosto z ulicy. Wystarczała sekunda, a każdy gość – proszony czy nie – stał pośrodku salonu, oglądał rodzinne pamiątki i zdjęcia, wściubiał nos do garnków w kuchni.

Nie było też korytarzy – pomieszczenia płynnie przechodziły jedne w drugie, a strefy domu zaznaczono kolorami ścian i różnymi podłogami. Spytałam przyjaciół, jak im się tu żyje – odparli, że wciąż nie mogą się przyzwyczaić. Choć początkowo urzekła ich architektura, brakuje intymności i miejsc wytchnienia. Wtedy zrozumiałam, do czego służą hol, sień i korytarze, dlaczego powinno się je w domu projektować i jak je traktować.

Jeśli porównamy dom z miastem, to ulicami, placami i zieleńcami będą te pomieszczenia, których zazwyczaj nie doceniamy albo którym poświęcamy najmniej uwagi, czyli właśnie hole. Choć zatraciły rangę reprezentacyjną, stały się buforem, który chroni naszą prywatność przed zgiełkiem ulicy i chaosem, wdzierającymi się przez drzwi. Po wejściu spędzamy tu krótką chwilę, ale to właśnie wtedy oczyszczamy się ze złej energii przyniesionej z zewnątrz i wtapiamy w atmosferę domu. Poza tym w naszym klimacie hol jest niezbędny ze względów czysto praktycznych – nie dopuszcza w głąb mieszkania lodowatego powietrza.

Chińczycy wejście i jego okolice nazywają ustami domu. Co zrobić, by te usta były uśmiechnięte? Zalecenia feng shui – choć mają kilkaset lat – wciąż są absolutnie uniwersalne. Hol nie musi być duży, powinien za to być uporządkowany i przytulny. Przede wszystkim dołóżmy starań, by przedpokoju i korytarzy nie blokowały niepotrzebne przedmioty; wszak to nie graciarnia, lecz przedsmak tego, co znajduje się w salonie, bibliotece, sypialni. Jeśli jego centralnym punktem są schody, potraktujmy je jak ozdobę, a nie „ciąg komunikacyjny”. Wybierzmy zaokrąglone stopnie i łagodne łuki, doświetlmy je, powieśmy obraz lub lustro.

Warto mieć koło wejścia jak najwięcej wolnej przestrzeni, by pozytywna energia mogła swobodnie przepływać. Sprzyjają temu łagodne oświetlenie, ładny mebel przyciągający wzrok (ale nie kredens prowokujący do odkładania niepotrzebnych przedmiotów ani objuczony ubraniami wieszak), obraz w pięknej ramie, lustro, lampa stojąca, wazon, rzeźba. Nie wolno przytłaczać holu – ani meblami, ani zbyt ciężkimi dekoracjami.

Jeśli decydujemy się na dywany lub gobeliny, powinny być gładkie, ewentualnie z dyskretnym wzorem. Przedpokój ma przyciągać jasnymi barwami; pamiętajmy o tym, dobierając tapety i farby. Wykorzystajmy zieleń. Z myślą o niej warto zadbać, by w holu było okno. Nocą ożywi go punktowe oświetlenie.


Tekst: Joanna Halena
Fotografie: archiwa firm

reklama