Do salonu – bajkowy jak hinduskie sari. Do sypialni – miła dla stóp wełna. A w kuchni plecionka. W dywanach możemy przebierać, jak w szafie z modnymi ciuchami.
Królowa brytyjska wydała ostatnio polecenie, aby w pałacu Buckingham chodzić… brzegami dywanów. Uwagę przyjęto nie jako przejaw sknerstwa, bo wiadomo, że kobierce są cenne, ale wręcz odwrotnie – zainteresowanie przyziemnymi sprawami, czyli wyposażeniem pałacu. Zabawne jest to, że jej ukochanych psów rasy corgi żadne zakazy nie obowią-zują. Tak więc Willow i Holly (Monty odszedł we wrześniu po debiucie w filmiku „olimpijskim” z Bondem) szaleją, gdzie chcą. Nawet po zabytkach!
W zwyczajnych domach dywan ma służyć i człowiekowi, i zwierzęciu. Mało tego, wcale nie musi być brzydszy od królewskiego. Najmodniejsze są dyskretnie nawiązujące do klasyki, jak np. dywany-patchworki, które wyglądają jak zszyte ze starych kobierców (Presotto Italia), albo z przerysowanym wzorem – zamiast bordiury z róż zobaczymy fantazyjnie układane bukiety (IKEA).
Często projektanci niczym fryzjerzy gdzieniegdzie przycinają włoski, tworząc w ten sposób wzory. W tej dziedzinie przoduje Nani Marquina. Według Hiszpanki dywan służy nie tylko do chodzenia czy przykrycia podłogi. Na dywanie ma się toczyć życie – można coś poczytać, poleniuchować, pobawić się z dzieckiem czy z psem. Królowa brytyjska sporo mogłaby się od niej nauczyć.
Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: materiały prasowe firm
reklama