Bez obrusa nie obejdzie się elegancka kolacja. Z nim zwyczajne śniadanie też będzie smakować inaczej. Bardziej kolorowo. Pod warunkiem, że zapomnimy o białym i na sztywno krochmalonym.
MOWA KOLORÓW
Biel oznacza bezpieczeństwo i neutralność. Więc jeśli chcemy rozbudzić przy stole emocje, postawmy na kolorowe nie tylko potrawy, lecz także obrusy. Czerwień pobudzi apetyt i doda energii. Ale uwaga, sprzyja też kłótniom. Żółty lubią ludzie towarzyscy i gadatliwi, dodatki w tym kolorze gwarantują, że nie będzie nudno. Rodzinę zjednoczy błękit, a zieleń pozwoli zapomnieć o kłopotach.
PROSTO I NATURALNIE
Słowo „naturalnie” robi zawrotną karierę. Nie tylko jeśli chodzi o jedzenie. Najlepsze są więc obrusy z drukowanej bawełny, lnu albo płótna. Niezwykłe wrażenie robią zwłaszcza żakardy. Są piękne nawet wtedy, gdy zdecydujemy się na jeden kolor, a wzór tworzą po prostu fantazyjne sploty.
MODNE MIKSOWANIE
Podobają się kolory nieoczywiste – szarości, ale z nutką błękitu, dymne albo przyprószone oliwką. Na takim tle pięknie wygląda stara zastawa: babcine platery i kryształowe kielichy czy talerze. Zwyczajne kwietne wzory możemy sobie odpuścić. Bardziej na czasie będą graficzne liście, pepitka lub skandynawskie motywy śnieżynki.
Opracowanie: Beata Woźniak
Zdjęcia: materiały prasowe