zakopane wystawa Villa La Fleur

Zakoparyż w Konstancinie – zobacz niezwykłą wystawę dzieł związanych z Zakopanem i unikalną kolekcję sztuki

Zaproszenia

Swego czasu Zakopane było nie tylko stolicą Tatr, ale po prostu… pępkiem świata. Przyciągało artystów i wszelkiej maści ekscentryków. Tajemniczy duch gór i aura miasteczka inspirowała do tworzenia niezwykłych dzieł. Możemy je obejrzeć na wielkiej wystawie w konstancińskiej Villi La Fleur, o której opowiada jej kurator dr Paweł Drabarczyk. 

reklama

Do tytułu „Zakopane. Wyrzeźbione. Namalowane.” zrobiłabym dopisek – Odkopane. Bo wystawa przypomina, jakim fenomenem było Zakopane i ludzie twórczo z nim związani. Dawniej mówiono, że to duchowa stolica Polski.

To faktycznie była jedna z myśli, które nam przyświecały przy tworzeniu wystawy. Wyjść poza oba przesłaniające to zjawisko stereotypy – zniuansować i zapytać o ten pozytywny, ale też odczarować czarną legendę. Trochę w kontrze do wszystkiego, co się w ostatnich latach mówi o tym mieście…

…że to uosobienie tandety, że do Zakopanego jeżdżą tzw. janusze pochodzić po Krupówkach.

- Właśnie, że „niedobrańsze towarzystwo się tam zjeżdża”, czyli dokładnie na odwrót niż pisano o Zakopanem półtora wieku temu. Inna sprawa, że ten czarny pr jest dziś przesadzony i, co ważniejsze, stał się banalnym sposobem okazywania społecznej wyższości nad tymi, którzy jedzą na Krupówkach te nieszczęsne „góralburgery” i robią sobie zdjęcie z misiem. Ale trzeba przy tym pamiętać, że – co podkreśla współkuratorka wystawy, prof. Katarzyna Chrudzimska-Uhera – czarna legenda ma długie tradycje. Niemal odkąd Zakopane Zakopanem, narzekano na błoto, chaos budowlany. Tadeusz Schiele, taternik, pilot i pisarz sformułował nawet szydercze prawo: pomiędzy dwie dowolne zakopiańskie wille można zawsze wstawić trzecią. I niechybnie będzie ona brzydsza niż te dwie po bokach. Niekoniecznie zresztą winiono rdzennych zakopiańczyków. Na przykład Karol Stryjeński w 1930 r. zrzucał winę na ceprów: „Wszak przybysze głównie byli i są posiadaczami domów, pensjonatów i hoteli, które rozsiadły się na Krupówkach i nadały ohydne piętno Zakopanemu”. Miejscowość przed wojną pełna była przypominających slumsy „biedadomów”, które zaczęto wyburzać za hitlerowskiej okupacji. Przedwojenne Zakopane to nie tylko modne pensjonaty i artystyczna bohema. Rafał Malczewski, malarz, ale też literacki kronikarz miejscowości, portretował Zakopane „tętniące życiem stolicy i nędznej wioszczyny”, oddychające „kryształowym powietrzem gór i samochodowej benzyny”.
 

wystawa zakopane wyrzezbione namalowane Villa La Fleur
Jan Raszka, Popiersie górala, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem, fot. B. Majchrowska
wystawa zakopane wyrzezbione namalowane Villa La Fleur
Stefan Osiecki, Plakat reklamujący kolejkę na Kasprowy Wierch, 1935, kolekcja Marka Roeflera, Villa La Fleur, fot. B. Majchrowska

 

A mimo to ciągnęły tam elity artystyczne i intelektualne, żeby, jak mówił Witkacy, zażyć zakopianiny, specyficznie polskiego narkotyku. I po to jeżdżono dla gór, wytchnienia umysłowego, a nie „odgrywania jakiś tonów i marnowania majątku”, jak pisano w XIX-wiecznym przewodniku.

Ten „narkotyk” zdaniem Witkacego miał zresztą ambiwalentne działanie: czasem podniecał, czasem otumaniał, tak jak i samo Zakopane – oddalone od artystycznych metropolii, z jednej strony dawało twórczą wolność (można tu było się skryć przed karcącym spojrzeniem różnych autorytetów), z drugiej zaś skazywało na izolację. Znakomitym stymulatorem dla ludzi tworzących zakopiańską artystyczną enklawę był niewątpliwie sport, a trzeba pamiętać, że liczni artyści i artystki z pasją uprawiali narciarstwo, a nawet chodzili wyczynowo w góry. Na sportowym endorfinowym kopie powstało zapewne wiele niezwykłych pomysłów artystycznych i dzieł. O wspinaczkach górskich, zdobywaniu szczytów myślano wręcz jak o akcie tworzenia dzieł sztuki. W periodykach taterniczych sprzed stu lat przewijała się myśl, że w taternictwie najistotniejszy jest „pierwiastek twórczości”. Zdobywanie miejsc niedostępnych zwykłym śmiertelnikom, z których widać więcej, dobrze się komponowało z mitologią artysty, także awangardowego. Wierzono, że zdobywanie gór to manifestacja wolności, podobnie jak tworzenie sztuki. Nowoczesną ideą było też traktowanie swego ciała jako niemal artystycznego tworzywa. Świetnym przykładem jest tu August Zamoyski, artysta, który mówił, że oprócz tworzenia rzeźb największą frajdę sprawia mu rzeźbienie samego siebie, kształtowania swojego ciała i zatracanie się w sportowej euforii. „Poza czasem poświęconym rzeźbie używam życia!!! Trenuję muskuły, biegam, robię skakankę, tańczę, wspinam się po górach, jeżdżę na nartach i śpię w śniegu! Poza rzeźbą nie znam wyższej przyjemności, większej możliwości użycia życia, jak sport: cała rzeźba we własnym ruchu ciała” – wyznawał. Ten sam artysta założył się o grubą sumę, że w trzy tygodnie przejedzie rowerem trasę z Paryża do Zakopanego – i dokonał tego. Sztuka tego artysty, który „myślał w kamieniu”, jest zarazem bardzo cielesna, zmysłowa.
 

wystawa zakopane villa la fleur stryjeńska
Prządka, z cyklu: Rzemiosła, obraz Zofii Stryjeńskiej, ok. 1929-1930, kolekcja Marka Roeflera, Villa La Fleur
wystawa zakopane villa la fleur Witkacy
Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Autoportret, ok. 1910, Muzeum Narodowe w Poznaniu


Powiem bez ogródek: wystawa jest olśniewająca. Skąd się wziął pomysł zorganizowania jej w Villi La Fleur w Konstancinie?

Zaczęło się od zbiorów właściciela muzeum, Marka Roeflera, a konkretnie – od zakopiańskich rzeźb, zbieranych niejako obok tego, co stanowi sedno tej kolekcji, czyli sztuki środowiska Szkoły Paryskiej. Z każdym rokiem w kolekcji było coraz więcej drewnianych rzeźb o geometryzującej formie i wcale nie tylko regionalnej treści. Gdy „masa krytyczna” została przekroczona, pojawiła się myśl, by stworzyć opowieść wokół tego zbioru, spojrzeć nań w szerszym kontekście, zastanowić się, kim byli ludzie, którzy je tworzyli, a kim ich odbiorcy. I czy jest coś, co je łączy z Paryżem. Wreszcie – co decyduje o ich dzisiejszej kolekcjonerskiej atrakcyjności.

Kołem zamachowym rozwoju rzeźby była Państwowa Szkoła Przemysłu Drzewnego… Placówka, która wydała wielu utalentowanych twórców, artystów pełną gębą. Choć, niestety, wiele z dzieł tej szkoły jest anonimowych, wciąż nieprzypisanych nikomu…

Ta instytucja – której nazwa zmieniała się kilkakrotnie – powstała jako Szkoła Snycerska w latach 70. XIX wieku z inicjatywy Towarzystwa Tatrzańskiego, na wzór placówek działających już w Austro-Węgrzech. Miała uczyć zawodu góralską młodzież, zwykle pochodzącą z ubogich rodzin, ale przyciągała też ludzi z innych regionów. Kształciło się w niej wielu znakomitych twórców, a powstałe w placówce prace – nie tylko przedmioty codziennego użytku, ale też stricte artystyczne rzeźby – pokazywano z powodzeniem na wystawach nie tylko w Wiedniu, ale też Paryżu czy w Stanach Zjednoczonych. Rzeczywiście wiele prac uczniowskich nie jest sygnowanych, nasza wystawa stała się okazją, by wnikliwiej przyjrzeć się atrybucjom i datowaniom. A także pomyśleć o koncepcjach pedagogicznych, jakie w Szkole wcielano w życie. Na przykład Karol Stryjeński, który kierował nią od 1922 roku, wyrzucił ponoć do potoku płynącego tuż obok niej austriackie gipsowe modele, które wcześniej służyły za estetyczny wzorzec, i sprzyjał uczniowskiej swobodzie w poszukiwaniu tematu.
 

wystawa zakopane villa la fleur Szczepkowski
Jan Szczepkowski, Ołtarz Bożego Narodzenia, 1925, Muzeum Narodowe w Warszawie
wystawa zakopane villa la fleur Zapotoczny
Jan Zapotoczny, Portret sióstr Skotnicówien - Marzeny i Lidy, 1927, kolekcjia Zofii i Marka Witaszków, fot. B. Majchrowska,


Na jednym ze zdjęć pokazujących szkolne warsztaty widzimy nadzwyczaj eleganckich uczniów. Rzeźbią pod krawatami…

To zdjęcie jeszcze z czasów „austriackich”, z przełomu XIX i XX wieku. Zapewne ubrali się odświętnie do zdjęcia i większość z nich dobrze pozuje – symulują pracę, ale niektórzy nie mogą się powstrzymać i zerkają w obiektyw.

Jakie są według pana jako kuratora największe perełki tej wystawy?

Już dobrych kilka lat temu zafascynowała mnie rzeźba Wojciecha Brzegi, popiersie matki artysty z Muzeum Tatrzańskiego. Bardzo mi zależało, by trafiła na naszą wystawę. To hołd złożony kobiecie, której wiele zawdzięczał – wychowywała go samotnie, zapisała do Szkoły Przemysłu Drzewnego, gdzie odkryto jego talent, a on swą artystyczną edukację zakończył, z nagrodami, w Paryżu. Wiele osób goszczących na naszej wystawie nie może uwierzyć, że Brzega wyrzeźbił ten niezmiernie wierny fizjonomicznie i psychologicznie portret właśnie w drewnie – precyzja oddania rysów twarzy, brwi, zmarszczek, elementów garderoby skłania, by przypuszczać, że jest to praca w kamieniu. Cieszę się z obecności w Villi La Fleur ołtarza Bożego Narodzenia Jana Szczepkowskiego. To projekt bardzo ważny w rozwoju polskiego art déco, rzeźbiarz otrzymał za niego Grand Prix na paryskiej Międzynarodowej Wystawie Nowoczesnych Sztuk Dekoracyjnych i Wzornictwa Przemysłowego w 1925 r. W Konstancinie pokazujemy wersję z Muzeum Narodowego w Warszawie, ta „paryska” trafiła do kościoła w Dourges we Francji. Z malarstwa – nieustannie robi na mnie wrażenie „Deszcz” Rafała Malczewskiego, niezwykły pejzaż tatrzański z „Niagarą” – wodą spływającą z chmur, z kapitalnymi światłocieniami, o którym słyszeliśmy od odwiedzających, że wygląda trochę jakby został stworzony przez sztuczną inteligencję. Tymczasem stoi za nim wyobraźnia Malczewskiego. Malarz udowadnia w nim, jak czułe miał oko na meteorologiczne subtelności i przemiany.
 

wystawa zakopane villa la fleur Malczewski
Rafał Malczewski, Deszcz, 1925-1927, depozyt w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem
wystawa zakopane villa la fleur Malczewski
Rafał Malczewski, Pejzaż tatrzański, akwarela, lata 30. XX w., kolekcja Pawła Witaszka


Wystawa jest pełna smaczków malarskich czy rzeźbiarskich, ale też ciekawych fotografii i dokumentów z epoki. Zobaczymy np. zdjęcia lokomotyw autorstwa Witkacego.

Tak, lubię myśleć, że nastoletni Witkacy był jednym z pierwszych polskich trainspotterów – jako nastolatek, pod koniec XIX w. robi cykl zdjęć przedstawiających parowozy. Fascynują go potężne maszyny, dojeżdżające do miejsca, gdzie – oddajmy głos Rafałowi Malczewskiemu – „wraz z torem kolejowym kończy się i Polska i Europa i cały wielki świat”, a zaczyna Zakopane. Dzięki Malczewskiemu wiemy też nieco więcej o młodzieńczych przygodach Witkacego z koleją – ponoć za zgodą maszynisty sam raz zasiada za sterami lokomotywy, ale przejażdżka kończy się kolizją z barierą ślepego toru.

A propos futurystycznych fascynacji - mamy też na wystawie zdjęcia dokumentujące rajdy tatrzańskie.

My, bawiąc się słowami, mówimy na wystawie o fou-turyzmie, szalonej nowoczesności i turystycznej gorączce na Podhalu. W legendzie Zakopanego, co nam często umyka, są nie tylko kuligi z pochodniami, ale też kawał historii motoryzacji – Wyścigi Tatrzańskie, w których w latach 1927–1931 brali udział kierowcy z różnych stron Europy – i to nie tylko panowie się ścigali samochodami i motocyklami. Kibicowały im, na trybunach i wzdłuż trasy, tysiące ludzi. Fascynację automobilami zdradzał również Rafała Malczewski; znalazła ona wyraz w obrazach - z jego Bugattim na tle zimowego pejzażu na czele.

 

wystawa zakopane villa la fleur Narciarz
Szkoła Przemysłu Drzewnego, Narciarz, 1922–1939, kolekcja Marka Roeflera, Villa La Fleur, fot. M. Koniak
wystawa zakopane villa la fleur Brzega
Wojciech Brzega, Popiersie starej góralki, 1902, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem, fot. B. Majchrowska


Czasem mocno zmysłowy, by nie powiedzieć erotyczny, jest też stosunek artystów do tatrzańskiej przyrody… Kompozytor i taternik Mieczysław Karłowicz pisał o Tatrach, że „na tygodnie całe otulają się w zasłony z mgieł, każąc czekać bez końca na uśmiech jak najkapryśniejsza z kobiet”.

Sztuka tworzona w Tatrach czerpała nie tylko z zapierających dech widoków. I my staramy się wyjść poza „wzrokocentryczność”. Tatry to także pejzaż akustyczny, świat dźwięków. W górach trzeba było nadstawiać ucha, chociażby po to, by w porę rozpoznać ewentualne niebezpieczeństwa - schodzącą lawinę, spadające kamienie czy nadchodzącego niedźwiedzia. Świetnie ilustruje to rzeźba „Nasłuchujący” Józefa Wolskiego. Poszerzając podhalańskie sensorium staraliśmy się zaakcentować także rolę zmysłu dotyku. Wiele relacji historycznych wskazuje, że drewno postrzegane było jako bardzo cielesne, a praca z nim jako bardzo zmysłowa. Co znamienne, niektórzy artyści ze środowiska Szkoły Przemysłu Drzewnego o materiale, w którym pracowali, nie mówili drewno, ale drzewo – aby zaakcentować jego żywy charakter. Uczeń Antoniego Kenara, Grzegorz Pecuch sugerował, że nie tylko roślinne życie może być w nim zaklęte. Przekonywał, że w drzewie coś „siedzi” i wystarczy tylko odjąć to, co zbędne, by dotrzeć do „bestii”, która już tam od początku była i czekała na wydobycie na światło dzienne. Drewno wymaga intuicji, czułego podejścia, nie można go „wziąć przemocą”, tylko trzeba wsłuchiwać się w jego „głos”, iść za usłojeniem.

 

wystawa zakopane villa_la_fleur Malczewski Auto
Rafał Malczewski, Auto na tle zimowego pejzażu, 1930, Muzeum Narodowe w Warszawie
wystawa zakopane villa_la_fleur szkola przemyslu drzewnego
Uczniowie w pracowni rzeźby ornamentalnej. Szkoła Zawodowa Przemysłu Drzewnego, ok. 1900, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem
wystawa zakopane wyrzeźbione namalowane



I kierując się intuicją, ale też mając znakomitych pedagogów, „drzewiści” tworzyli znakomite dzieła, łączące ludowe inspiracje z awangardą. Z zakopiańskiej zawodówki wychodziły dzieła jak z najlepszych paryskich pracowni. Nic dziwnego, że teraz są rozchwytywane przez kolekcjonerów

Tym bardziej zachęcam do oglądania ich w naszym szerokim wyborze na wystawie, a gdy ta dobiegnie końca, część z nich znów trafi na stałą ekspozycję Muzeum Villa La Fleur, które nazywane bywa małym Paryżem pod Warszawą. A stało się też Zakoparyżem.

Z dr Pawłem Drabarczykiem rozmawiała Beata Majchrowska

 

Wystawę „Zakopane. Wyrzeźbione. Namalowane." można oglądać do 31 marca w Villi La Fleur w Konstancinie-Jeziornie

Kuratorzy: Dr Paweł Drabarczyk, prof. Katarzyna Chrudzimska-Uhera, Maria Muszkowska, Artur Winiarski

Więcej na: villalafleur.com

Na zdjęciu otwierającym fragment akwareli „Pejzarz tatrzański" Rafała Malczewskiego 

Pod nim fragment współczesnego gobelinu – dzieło tkaczek ze Spółdzielni Koronka-Bobowa (2022), na podstawie obrazu „Woda" Zofii Stryjeńskiej