Sztuka zaskakuje w różnych miejscach

Zaproszenia

Co: Spectra Art Space. Wystawa czynna do 7 września 2014 r.
Gdzie: Warszawa, ul. Bobrowiecka 6


Tymi słowami podsumowała naszą rozmowę Anna Muszyńska, kuratorka Spectra Art Space, a mnie trudno było się z nią nie zgodzić. Patrzyłem właśnie na ścianę ozdobioną napisem: „Prosimy nie wynosić sztućców ze stołówki”. Tuż obok wisiał, również opatrzony napisami, obraz Marcina Maciejowskiego. Dalej prace Jarosława Modzelewskiego, Kantora, Lebensteina, Fangora, Szapocznikow – nie sposób wszystkich wymienić, miejsce zdobią dzieła najwybitniejszych polskich artystów ostatniego półwiecza. Tymczasem to nie jest muzeum sztuki współczesnej, ale biurowiec mieszczący siedziby licznych firm i korporacji. Między innymi tych należących do rodziny Staraków.

Mariaż biznesu i sztuki to nic nowego, zapewnia kuratorka i tłumaczy, że to nowa forma wynalazku starego jak świat, czyli mecenatu. Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu, gdy włoska firma ubezpieczeniowa Generali powołała fundację zbierającą i dokumentującą sztukę konceptualną i performance. Po raz pierwszy powstał też art space, czyli miejsce w jej siedzibie, gdzie prace prezentowano. Od tego czasu wielu biznesmenów tworzy podobne placówki. – Chcemy ludziom przybliżyć sztukę – wyjaśnia Anna Muszyńska. – Każdy obraz opatrzony jest tabliczką z opisem, więc pracownicy mogą się czegoś dowiedzieć. W głowie zostają kształty i kolory, które później wracają i budują skojarzenia. Częścią działalności Spectra Art Space jest program „Soon”, w którym młodzi artyści wchodzą do biurowca i tworzą na miejscu dzieło sztuki. – Prace zmieniają się co miesiąc i wszyscy czekają na to, co nowego się pojawi – mówi kuratorka.

Teraz w budynku przy ulicy Bobrowieckiej zobaczymy wystawę Andrzeja Wróblewskiego. Prace pochodzą przede wszystkim z kolekcji Fundacji Staraków i zbiorów rodziny Starmachów. To duża gratka – z dwóch powodów. Po pierwsze, malarz ten dawno nie miał w Warszawie indywidualnej wystawy. Po drugie, wiele jego najbardziej kultowych obrazów znajduje się w prywatnych rękach, więc można je oglądać tylko czasami. A tu mamy między innymi pierwsze „Rozstrzelanie” i dwa obrazy przedstawiające „Szoferów”. Na co jeszcze zwrócić uwagę?

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Wróblewski tworzył ledwie sześć lat, a malował w wielu różnych stylistykach – odpowiada Anna Muszyńska. Są tu więc i wczesne abstrakcje, i namalowany w socrealistycznym stylu „Fajrant w Nowej Hucie”, i dramatyczny „Nalot”. Ciekawy jest też gwasz przedstawiający konia z napisem „Koń by się uśmiał”. Dziś to nie zaskakuje, ale w tamtych czasach wprowadzenie tekstu do obrazu było nowością.
Andrzej wróblewski, w każdy weekend, do 7 września.

Kolekcja Fundacji Rodziny Staraków jest dostępna dla zwiedzających raz w miesiącu.
więcej informacji na: www.starakfoundation.org

Tekst: Weronika Kowalkowska, Stanisław Gieżyński
Zdjęcia: Katalogi Galerii i Muzeów

reklama