Ród jak najlepsza marka

Zaproszenia

Co: „Rodzina Brueghelów. Arcydzieła malarstwa flamandzkiego”

Gdzie: Wystawa w Pałacu Królewskim we Wrocławiu czynna od 22 lipca do 30 września 2013.

Pyta: Stanisław Gieżyński ­­
Odpowiada: Mirosław Jasieński, kurator wystawy „Rodzina Brueghelów. Arcydzieła malarstwa flamandzkiego”, dyrektor Galerii Miejskiej we Wrocławiu – organizatora wystawy.

Ilu właściwie było Brueghelów-malarzy? Oj, dużo. To rodzinny klan, który przetrwał kilka pokoleń, aż do końca XVII wieku. Wystarczy powiedzieć, że Jan Brueghel Młodszy miał jedenaścioro dzieci, a pięcioro z nich zostało malarzami.

Wszystko zaczęło się od Pietera Starszego… Ten geniusz malował w czasach Reformacji i jego obrazy odzwierciedlały niepokoje epoki. Odtwarzał sceny z życia codziennego zwykłych ludzi. Był nazywany chłopskim malarzem. Malował zupełnie inne obrazy niż te, które powstawały w Hiszpanii czy we Włoszech. Tam w centrum uwagi były wyższe sfery. Zmarł dość młodo, a jego synowie kontynuowali dzieło.

Kontynuowali czy raczej ślepo naśladowali? Absolutnie kontynuowali. Można powiedzieć, że założyli malarską firmę, rodzaj fabryki. Kopiowali dzieła ojca, robili drzeworyty i druki, aby były dostępne szerszej publiczności. To było jedno z pierwszych takich przedsięwzięć w Europie. Synowie malowali też własne prace i starali się twórczo rozwijać pomysły Pietera. Dziś powiedzielibyśmy, że konsekwentnie budowali markę „Brueghel”. Posiadanie ich obrazu było świadectwem kultury osobistej i prestiżu. Z usług Brueghelów korzystali na przykład Boromeusze. Rodzina zdominowała właściwie całe malarstwo rodzajowe XVII wieku, jej obrazy były punktem odniesienia dla innych artystów. Panowała wtedy specjalizacja. Jedni malowali sceny marynistyczne, inni ćwiczyli się w kompozycjach kwiatowych. Na przykład Jan Starszy pracował wspólnie z Pieterem Paulem Rubensem. On robił tło, a Rubens dorysowywał portrety, bo w tym był dobry.

Ile obrazów sygnowanych nazwiskiem Brueghel zobaczymy w polskich muzeach? Tylko dwa, w Krakowie i Wrocławiu. My pokazujemy w sumie 112 prac, w tym 91 obrazów. Wśród nich będzie między innymi „Siedem Aktów Miłosierdzia” Pietera Młodszego, swoista „dyskusja na obrazy” z „Siedmioma Grzechami Głównymi” Hieronima Boscha. Prace w większości pochodzą z kolekcji prywatnych… Na tym polega wyjątkowość wystawy. Kilka obrazów można zobaczyć w muzeach – m.in. w Izraelu. Nie podejrzewam, żeby udało się drugi raz zgromadzić wszystkie te prace razem.

PS. Obrazy Brueghelów przyjadą do nas z Rzymu. Wystawa przyciągnęła tam 200 tys. widzów! Wrocław też liczy na rekord. Na pewno odwiedzą go Niemcy i Czesi. Ci ostatni planują uruchomić specjalne pociągi dla miłośników sztuki flamandzkiej. Potem dzieła powędrują jeszcze na krótko do Paryża i wrócą do prywatnych rezydencji i sejfów.

reklama