Co: Alfred Lenica. Wystawa czynna do 19 października 2014 r.
Gdzie: Wrocław, Muzeum Narodowe, pl. Powstańców Warszawy 5


„Pamiętam, że mój dziadek, Alfred Lenica, był zawsze zajęty: malowaniem – malował codziennie, czytaniem (…)” – taki obraz malarza zachowała Maria Konwicka. Wspominała, że gdy jako dziewczynka przychodziła do dziadków na obiad, przy stole siadała tylko z babcią. Dziadek, zwany w rodzinie Fredziem, malował zamknięty w swojej pracowni, a zza drzwi dochodziły tylko dźwięki muzyki klasycznej. Dowodem niezwykłej pracowitości Lenicy jest aktualna wystawa we wrocławskim Muzeum Narodowym. Jej historia wiąże się właśnie z pracownią malarza. Bo oto prywatny kolekcjoner odkupił całą jej artystyczną zawartość, skatalogował i poddał konserwacji. Zbiór powiększał, kupując kolejne prace, aż w końcu zaproponował muzeum wystawę.

Zobaczymy około dwustu dzieł malarza, uporządkowanych chronologicznie, choć oddzielono malarstwo olejne od prac na papierze. Wśród tych ostatnich ciekawostką są malowane „do szuflady” kompozycje abstrakcyjne. Powstawały w czasach zadekretowanego socrealizmu, w którym to nurcie Lenica też oficjalnie uczestniczył. Widać jednak, że twórcze poszukiwania biegły u niego w zupełnie innym kierunku. Rozwinął je w wielkoformatowych kompozycjach, których część możemy zobaczyć na wystawie. Są tu na przykład „Ślady religii” czy „Złudzenie rzeczywistości”. Wystawa we Wrocławiu to pierwsze takie przedsięwzięcie od 12 lat, gdy w Poznaniu pokazano artystyczny dorobek rodziny Leniców. A więcej wspomnień o Fredziu przeczytamy w katalogu towarzyszącym ekspozycji.

Tekst: Weronika Kowalkowska, Staszek Gieżyński
Zdjęcia: Materiały prasowe muzeów i galerii

reklama