Pracujemy w pięknie na co dzień

Zaproszenia

Co: Jarosław Modzelewski. Malarstwo. Wystawa czynna do 23 czerwca 2014 roku.

Gdzie: Lublin, Galeria Wirydarz

Rozmowa z Piotrem Zielińskim, założycielem i kuratorem Galerii Wirydarz w Lublinie

Piętnaście lat na rynku i setna wystawa w galerii. Piękny jubileusz!

Jakoś nie przepadam za „jublami”, więc odwracamy sytuację i chcemy ugościć wszystkich artystów, których przez ten czas wystawialiśmy. Mam nadzieję, że do Lublina przyjedzie około pięćdziesięciu twórców.
Setna wystawa to prezentacja prac Jarosława Modzelewskiego.

Czemu akurat jego?

Mój przyjaciel Tadeusz Dominik powiedział, że to znakomity pomysł (śmiech). Ale poważnie: jestem zafascynowany jego sztuką, to jeden z najciekawszych przykładów malarstwa figuratywnego. Jest taki obraz „Nitka prowadzi Maszę do raju” – pies idzie z kotem. Dla mnie to jest taki rodzaj emocji, które zawsze miałem w głowie i przeczuwałem, a profesor Modzelewski potrafił przełożyć je na płótno.

Oprócz szacownych profesorów z ASP galeria pokazywała również dzieła Kashinatha Chauhana, hinduskiego pucybuta.

Krzysiek Krauze z żoną byli na festiwalu w indyjskim mieście Pune z „Moim Nikiforem”. Na ulicy zauważyli pucybuta-analfabetę, który długopisem rysował na tekturkach postacie bogów i gwiazd Bollywood. Kupili od niego wszystko, co miał – czterdzieści prac.

Największy sukces Wirydarza?

Wizerunkowo na pewno wystawa „Malczewski i inni”. To niespotykane, że w prywatnej galerii pokazuje się prace z państwowego muzeum, tu – z Muzeum w Bochni. Żeby zobaczyć obrazy Malczewskiego, Boznańskiej i Makowskiego, ludzie ustawiali się w kolejce, która zawijała za róg ulicy! Jednego dnia odwiedziło nas 910 osób.

Mówi pan, że „wypełniacie białe plamy w Lublinie”.

Zajmuję się sztuką od trzydziestu lat, od czasów studiów na KUL-u. Współpracowałem z Leszkiem Mądzikiem, byłem aktorem i menedżerem zespołu teatralnego. W galerii pokazujemy twórców nigdy w Lublinie nieoglądanych, jak Kiejstut Bereźnicki czy Juliusz Joniak, ale i odkrywamy nowych – Rafała Ereta. Po prostu pracujemy w pięknie na co dzień.


„Weranda” patronuje wystawie.

reklama