Co: Bel Geddes. I have seen the future, wystawa czynna do 10 lutego 2014 r.
Gdzie: Nowy Jork, Museum of the City of New York, 1220 Fifth Avenue
W jednym z opowiadań Williama Gibsona bohater dostaje zlecenie: ma sfotografować futurystyczną architekturę amerykańskiego modernizmu. Wkrótce na jego własną rzeczywistość zaczyna nakładać się dziwna wyśniona przyszłość w estetyce streamline’u i art déco: samoloty jako ogromne skrzydła napędzane dziesiątkami śmigieł, samochody o wyglądzie „aluminiowego awokado zaopatrzonego w płetwę rekina”. I to jest mniej więcej to, co zobaczymy na wystawie poświęconej Normanowi Bel Geddesowi. Zaczynał jako teatralny scenograf, by u szczytu kariery prowadzić duże biuro projektowe. Zajmował się wszystkim: od samolotów, przez radia i odkurzacze, po syfony, shakery i meble łazienkowe. To on chciał zbudować stadion z otwieranym dachem, bezskutecznie też proponował drużynie Brooklyn Dodgers wcielenie pomysłu w życie. „New Yorker” opublikował nawet dowcip rysunkowy, w którym członkowie rady nadzorczej dochodzą do wniosku, że nie osiągną sukcesu, jeśli robionych przez firmę ciastek nie zaprojektuje Bel Geddes.
Na nowojorskiej wystawie są rysunki, modele, zdjęcia, filmy i przedmioty – razem ponad dwieście obiektów. Gdy w 1939 roku Bel Geddes pokazał Futuramę – wizję amerykańskiego miasta za dwadzieścia lat – zwiedzający przy wyjściu otrzymywali mały znaczek z napisem: „Widziałem przyszłość”. My zobaczymy raczej wizje, które nigdy się nie spełniły. Jak w opowiadaniu Gibsona.
Tekst: Weronika Kowalkowska, Stanisław Gieżyński
Zdjęcia: katalogi galerii i muzeów