Co: Arcydzieła ceramiki polskiej XVIII-XXI w. Wystawa czynna do 29 marca 2015 r.
Gdzie: Bytom, Muzeum Górnośląskie, Plac Jana III Sobieskiego 2


Święto niepodległości za pasem. Patriotą można być na różne, czasami nietypowe sposoby. Na przykład biegać na wiece albo zajadać polskie jabłka na złość Putinowi. Można też wybrać się na wystawę do Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, ukazującą historię polskiej ceramiki artystycznej. Co ma piernik do wiatraka (właściwie – fajans do patriotyzmu)? Już tłumaczę. Otóż ta wystawa wyleczy nas z kompleksów i sprawi, że spęczniejemy z dumy. Bo skoro w ciągu trzystu wyjątkowo burzliwych i niesprzyjających Polsce lat znaleźliśmy czas, energię, chęci i talent, żeby tworzyć tak niezwykłe, unikatowe w skali europejskiej przedmioty, to znaczy, że jesteśmy naprawdę wyjątkowo kreatywnym i wytrwałym narodem. Polska ceramika jest fenomenem. Rozchwytywane na całym świecie wyroby z Bolesławca, Chodzieży czy Ćmielowa to zaledwie czubek góry lodowej – długiej i bogatej tradycji, z którą warto się zapoznać właśnie na bytomskiej wystawie. Od pierwszych manufaktur fajansu i kamionki, których w drugiej połowie XVIII wieku było na ziemiach Rzeczpospolitej mnóstwo, po zupełnie współczesną ceramikę użytkową. Od czasów intensywnych eksperymentów, złamania chińskiego monopolu na porcelanę (zwaną z racji ceny „białym złotem”), po XXI-wieczną modę na vintage oraz dylematy związane z masową i tanią produkcją (znowu te Chiny!). Każda manufaktura ceramiki w Polsce wypracowała własny styl. Każda miała swoją specjalność, która przynosiła jej sławę i zjednywała grono wiernych klientów.

Bytomska wystawa będzie doskonałą okazją do porównywania wzorów, kształtów, technologii, prześledzenia zmian dyktowanych przez historię i gusta oraz pomysłowość projektantów. Na przykład kamionkowe wyroby z Tułowic zwane czarną porcelaną. Pokryte czarną glazurą, malowane bielą i srebrem są tym cenniejsze, że wytwarzano je zaledwie przez kilka lat, w połowie XIX wieku. Albo dzieła Konstantego Laszczki (1865-1956), rzeźbiarza, w którego rękach zwykły wazon stawał się fantastyczną opowieścią, siedliskiem chimer i nimf, naczyniem pełnym magii. Na wystawie znajdziemy zarówno rasowe arcydzieła (taca z prószkowskiej manufaktury z czterema pojemniczkami w kształcie kuropatw przyczajonych wśród bogatej, roślinnej dekoracji), jak i budzące rozczulenie drobiazgi, choćby miniaturowy serwis z Huty Franciszka (notabene przybytku o dość burzliwych dziejach), który tuż przed wojną uświetnił domek dla lalek jakiejś nieświadomej nadciągającej katastrofy dziewczynki. Do tego słynne figurki z Pacykowa, przedmioty użytkowe i takie służące wyłącznie uciesze estetycznej, wykonane w manufakturach w Glinicy, Raciborzu, Włocławku, Ćmielowie, Bolesławcu i wielu innych. Przy takim natłoku arcydzieł wycieczka do Bytomia to po prostu mus. Mus patriotyczno-estetyczny.

„Weranda” jest patronem medialnym wystawy.


Tekst: Weronika Kowalkowska,
Staszek Gieżyński, Beata Woźniak
Zdjęcia: Materiały Prasowe Muzeów i Galerii

reklama