Patrzeć niewidząc
ZaproszeniaCo: Kamila Makaruk "Patrzeć niewidząc", wystawa czynna 10-30 czerwca 2014 r.
Gdzie: Nieformalna Galeria-Studio, Warszawa
Kamila Makaruk o swoich pracach
Jak to jest nic nie widzieć? Jak osoby niewidome lub niedowidzące wyobrażają sobie świat?
A te osoby które urodziły się bez zmysłu wzroku, w jaki sposób postrzegają świat? Czy są w stanie wyobrazić sobie kolory?
Zawsze się zastanawiałam jakiego zmysłu nie mogłabym stracić. .. nie mogłabym stracić wzroku. A niestety jestem obciążona genetycznie jaskrą, przez którą mój dziadek przestał widzieć. Gdyby tak samo stało się w moim przypadku mój świat by runął. Bo wszystko zaczynałoby tracić kolory, faktury, kształty. Straszna wizja. Dlatego postanowiłam rozliczyć się z tym tematem poprzez malarstwo. Ale jak tu pokazać kogoś kto patrzy, a nie widzi?
Zaczęłam od studiowania twarzy osób niewidomych. Zastanawiałam się czy wada ta wpływa na ich wygląd. Całkiem normalnie. Jednak trudno dostrzec zmiany w ich twarzach i stwierdzić, że są niewidomi. A jednak ich oczy są inne… Niestety to nie było to… Bo w końcu najważniejsze są oczy. To one są fascynujące i zarazem przerażające, a w szczególności ich deformacje. Są one w pewien sposób piękne. Dlatego zaczęłam malować same oko, wraz z jego wadami, bólem i dramatyzmem. Chciałam pokazać tragedię utraty wzroku, namalować wszystkie szczegóły: żyłki, zaczerwienienia, bielma oraz wydobyć malarskość tej tragedii.
Temat bardzo mnie pochłonął, zaczęłam dogłębnie analizować wszystkie wady i uszkodzenia gałki ocznej. Ale nie chciałam malować tego problemu w sposób hiperrealistyczny, fotograficzny. Pragnęłam wyrazić siebie i swój świat, przetworzyć to.
Do każdego obrazu podchodzę indywidualnie. Znajduję w każdym oku coś co mnie fascynuje i urzeka. Dlatego poszczególne prace są różne, ale zarazem spójne ze sobą. Czasami niektóre uszkodzenia oka przywoływały na myśl obraz kosmosu, nieskończoność, galaktykę i wtedy dążyłam w tym kierunku. Rozwijałam go i jeszcze dodatkowo poszerzałam ten wybrany „trop malarski”, tak właśnie powstał obraz przedstawiający brązową tęczówkę z żółtą plamą na białku. Efektem była jakby nowa planeta w kosmicznej pustce. Innym razem bardzo zafascynowały mnie żyłki powstałe w okolicy źrenicy i to właśnie na nich się najbardziej skupiłam i starałam się, aby widz też na to zwrócił uwagę. Różnicował je w sposobie malowania, grubości oraz natężeniu barw.
Kolorystyka w moich pracach jest dość podobna, ale wiąże się to głównie z tym, że jednak jest ograniczona ilość kolorów tęczówki. Dlatego przeważają kolory niebieskie, brązy, czerwienie, czernie i biele, rzadko używam czystej żółci czy oranżu. Tworząc obraz często rozcieram farbę, ścieram, nakładam na siebie kolejne warstwy kolorów, maluje pędzlem i ręką. Bawię się formą i sposobem malowania oraz formatem. Na początku powstawały duże obrazy, by następnie przejść do mniejszych.
Każdy okrutny przypadek wady, czy uszkodzenia oka to kolejny obraz, który spod mojej ręki wychodzi na światło dzienne już nie tak straszny. Jest przyjemniejszy do oglądania.