Rozmowa z Ewą Micke-Broniarek, kuratorką wystawy „Aleksander Gierymski 1850-1901”.
Kto był lepszym malarzem: Maksymilian czy Aleksander Gierymski?
(Śmiech). Prywatnie i po cichu uważam, że Maksymilian, choć oczywiście można dyskutować. W jakimś sensie oni byli równi. Nie wiemy, co by się działo, gdyby Maksymilian żył dłużej. Ale to Aleksander miał szansę się twórczo rozwinąć.
Dawniej mówiło się o nim „malarz ludu”.
To przykra pozostałość po socjalizmie. Owszem, malował obrazy, jak „Piaskarze” czy „Trumna chłopska”, ale z czasem ten wątek realistyczny w jego sztuce zanika. Notabene podjęcie na płótnach nietypowej jak na owe czasy tematyki „zwykłych ludzi” to wymysł Maksymiliana. Aleksander przejął go od starszego brata.
Był malarzem nowoczesnym?
Bardzo nowoczesnym! Po pierwsze, w swoim realizmie, bo przeciwstawiał się rozpowszechnionemu malarstwu patriotycznemu i alegorycznemu. Jego obrazy nie były ideologiczne. Z czasem temat przestał go zupełnie obchodzić, tylko forma, a konkretnie: kolor przetapiany na światło. Później nowatorstwo Gierymskiego docenili koloryści. To mistrz wydobycia przestrzeni. Nawet dziś jego obrazy sprawiają wrażenie, jakby były w 3D. Niektórzy twierdzą, że gdyby pożył dłużej, może doszedłby w twórczych poszukiwaniach do abstrakcji.
Ludzie niezbyt interesujący się malarstwem kojarzą go dzięki odzyskaniu „Pomarańczarki”.
No tak, to była wielka sprawa. Powiem szczerze, że gdy pojechałam do Niemiec obejrzeć obraz, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ze zniszczonego, źle retuszowanego płótna patrzyła na mnie twarz starej, biednej kobiety, na której malował się cień nadziei – że może ktoś kupi owoc, a dla mnie – że odzyskamy i odrestaurujemy ten obraz. „Pomarańczarka” to obok „Święta trąbek” najważniejsza praca Gierymskiego z okresu warszawskiego.
Inną ciekawą historią jest sprawa rzekomej choroby psychicznej artysty.
Taką tezę głosił Stanisław Witkiewicz, pisząc wręcz o manii prześladowczej Gierymskiego. Malarz zmarł w szpitalu psychiatrycznym. Ale sprawa nie jest taka prosta. Gierymski był samotnikiem, twierdził, że ludzie odciągają go od malarstwa, a to ono jest najważniejsze. Gdy umierała jego siostra, nie pojechał do niej, bo akurat kończył obraz. Był sfrustrowany, że krytyka nie docenia jego prac, a lekarze dla zdrowia psychicznego kazali mu wyjechać z Warszawy.
W tej sprawie pojawia się nowy trop…
W katalogu wystawy publikujemy artykuł psychiatry i psychologa, którzy na podstawie zarówno obrazów, jak i korespondencji malarza próbują zrozumieć jego stan psychiczny. Wydaje się, że wpływ na zdrowie artysty mogło mieć wieloletnie obcowanie z metalami ciężkimi zawartymi w farbach.
Czy dziś malarstwo Gierymskiego wciąż jest atrakcyjne?
Ja je bardzo lubię. A inni? Cóż, zobaczymy, ile osób przyjdzie obejrzeć wystawę!
Wystawie towarzyszy program imprez towarzyszących.
Film:
Wystawa: „Aleksander Gierymski 1850-1901” Warszawa, Muzeum Narodowe, Al. Jerozolimskie. Czynna od 20 marca do 10 sierpnia 2014 r.
Wystawa: "Maksymilian Gierymski. Dzieła, inspiracje, recepcja". Kraków, Muzeum Narodowe, al. 3 maja. Czynna: 25 kwietnia 2014 - 10 sierpnia 2014
Tekst: Weronika Kowalkowska, Stanisław Gieżyński
Zdjęcia: katalogi galerii i muzeów,
V&A Images/Victoria and Albert Museum