Co: Olga Boznańska (1865-1940). Wystawa czynna od 26 lutego do 2 maja 2015 roku.
Gdzie: Warszawa, Muzeum Narodowe, al. Jerozolimskie 3.
Z Renatą Higersberger, współkuratorką warszawskiej edycji wystawy Olgi Boznańskiej, rozmawia Staszek Gieżyński.
Otwarcie wystawy tuż-tuż, a pani wyjeżdża do Paryża…
Chcę jeszcze raz sięgnąć do archiwaliów po Oldze Boznańskiej zachowanych w Towarzystwie Historyczno-Literackim w Paryżu. Zamierzam tym razem przejrzeć korespondencję Boznańskiej przechowywaną w Bibliotece Polskiej na Wyspie Świętego Ludwika. Bogate zbiory pamiątek po Boznańskiej zajmują ważną część archiwum, przechowywane są tam zdjęcia, listy, notatki, urzędowe dokumenty, wycinki. Artystka prowadziła bardzo dokładną dokumentację swojej twórczości. W specjalnych firmach zamawiała serwisy prasowe, dostawała najmniejsze nawet wycinki z gazet poświęcone jej obrazom.
I jak o niej pisano?
Bardzo dobrze, recenzje pisane pięknym, poetyckim językiem cytowane są do dzisiaj w publikacjach poświęconych artystce. Mniej pochlebne opinie pojawiały się na początku w Polsce. Narzekano na zbyt smutną kolorystykę. Boznańska malowała na szarej tekturze, nie lubiła płótna. Na pytanie, dlaczego tak maluje, odpowiadała, że jej malarstwo nie może być inne, skoro samo podłoże jest smutne.
Czyli można się jeszcze czegoś nowego dowiedzieć o malarce?
Oczywiście! Materiał jest bardzo bogaty. Najlepszy dowód to obecna wystawa. W zamyśle autorek, Ewy Bobrowskiej i Urszuli Kozakowskiej-Zauchy z Muzeum Narodowego w Krakowie, ma ukazać bogatą twórczość Olgi Boznańskiej w kontekście artystów, na których malarka się powoływała lub z którymi była wiązana przez krytyków. Przybliżamy postać światowej artystki, otoczonej międzynarodowym gronem przyjaciół i modeli zamawiających portrety. Będąc pół-Francuzką, mademoiselle de Boznanska łatwo nawiązywała kontakty z paryską krytyką. Była też uzdolniona lingwistycznie – mówiła po polsku, francusku, niemiecku, angielsku, uczyła się rosyjskiego. Zachowana korespondencja w tych językach dowodzi jej naturalnych, szerokich kontaktów z literatami, naukowcami, artystami i politykami różnych narodowości. Międzynarodowe było również grono portretowanych.
Jaką osobą była Olga Boznańska?
Na pewno oddaną bezgranicznie swojej sztuce. Wyjechała z Polski, chcąc rozwijać się artystycznie. Monachium zapewniło jej edukację artystyczną, ale wolność niezbędną do tworzenia dał dopiero Paryż. Konserwatywny Kraków krępował ją jako artystkę, tęskniła jednak do niego jako Polka, krakowianka.
Nie założyła rodziny.
Nie, wybrała sztukę. Dziesięć lat była zaręczona z malarzem Józefem Czajkowskim i to on w końcu zerwał związek, nie widząc szansy na małżeństwo. Pozostał dla niej ważny do końca życia, w każdej kolejnej pracowni, na honorowym miejscu wisiał jego portret. Generalnie mężczyźni lubili jej towarzystwo, umiała być wspaniałym słuchaczem, powiernikiem, musiała być również czarująca. Jeszcze w Monachium zaprzyjaźniła się z wpływowym malarzem i dandysem Paulem Nauenem. W Paryżu towarzyszyli jej zawsze zafascynowani jej osobowością mężczyźni, wśród nich malarz amator Bogdan Faleński i architekt Franciszek Mączyński. Artystka dobrze czuła się w towarzystwie nieco młodszych od siebie osób, sama odmłodziła się o pięć lat, zmieniając datę
w akcie urodzenia. Konsekwentnie zmieniona data umieszczona została na jej grobie…
Czym różni się warszawska wystawa od krakowskiej?
Dysponujemy nieco inną powierzchnią wystawienniczą, więc pokażemy o dwadzieścia obrazów mniej, ale zaprezentujemy dodatkowych pięć dzieł, których w Krakowie nie było. Między innymi reklamujący naszą wystawę na plakacie wyborny „Portret młodej kobiety z czerwoną parasolką” z 1888 roku czy nieznany wcześniej piękny „Portret Hélène Istrati” z 1905 roku. Pokusimy się o odtworzenie fragmentu pracowni malarki. Pokażemy zachowane pamiątki, meble, sprzęty malarskie, palety, szkicowniki, fotografie, rysunki. Przedstawimy najsłynniejsze dzieła Boznańskiej z Muzeów Narodowych Krakowa, Warszawy, Poznania i Wrocławia oraz Biblioteki Polskiej w Paryżu, muzeów zagranicznych i kolekcji prywatnych.
Przy okazji wystawy przyjeżdża do Warszawy „Harmonia w szarości i zieleni” Jamesa Abbotta McNeilla Whistlera.
To jedna z prac „kontekstowych”, pokazujących inspiracje Boznańskiej. Bardzo jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się wypożyczyć ten piękny i tak ważny dla Boznańskiej obraz z londyńskiego Tate – chociaż na miesiąc. To wielka gratka, ale i tak w centrum pozostaje Olga Boznańska i jej malarstwo!
Tekst: Weronika Kowalkowska, Staszek Gieżyński
Zdjęcia: Materiały Prasowe Muzeów I Galerii
reklama