Marzy, żeby królowa brytyjska zleciła mu zrobienie portretów jej ukochanych psiaków corgi. To się może zdarzyć szybciej, niż myślimy.
RORY DOBNER
Wypchany zając w okularach, szaliku i kamizelce może budziłby zdziwienie wszędzie indziej, ale nie w pracowni Rory’ego Dobnera. Tu panują reguły takie jak u Alicji w Krainie Czarów – dziwność i bajkowość. Dizajner ma dopiero trzydzieści parę lat, a jego porcelana – kubki i talerze z kocimi twarzami – już stoi na eksponowanym miejscu w szacow- nym londyńskim domu towarowym Fortnum & Mason. Tym samym, który oficjalnie zaopatruje w smakołyki królową brytyjską i jej dwór.
Rory dowcipkuje na temat początków swojej kariery. – W czasopiśmie ukazał się kiedyś wywiad z moją żoną, psycholożką. Siedziała na sofie, a w tle wisiały moje rysunki. I za- dzwonił do niej ktoś z domu towarowego Liberty, też po psychologii. Żona bardzo się ucieszyła z zainteresowania, po czym usłyszała: „Przepraszam, chodzi mi o te rysunki…”. Liberty zamówiło 10 sztuk na początek, sprzedały się na pniu – śmieje się dizajner.
Jego koty w monoklach czy barokowych kryzach, kompletnie w stylu retro jak ze starych ilustracji, budzą czułość nie tylko w Anglikach.
W ubiegłym roku zgłosiła się do niego francuska pisarka, żeby zilustrował historię o dwóch homarach, które kupiła na obiad, ale zamiast je zjeść, zaprzyjaźniła się z nimi, nadała im imiona i wypuściła na wolność. Inny klient wysłał mu nagranie swoich psów, które szaleją ze szczęścia na widok swoich portretów narysowanych przez Rory’ego. Anglik uwielbia zwierzęta, ale nie może mieć żadnego w domu, bo jego synowie są alergikami. Muszą zadowolić się stertą pluszaków.