Zaczęło się… od mojego pradziadka Andrzeja Bolesława Schiffersa, który miał w Warszawie wytwórnię platerów. Przed II wojną zatrudniał ponad stu pracowników. Mnie jako chłopcu imponowały opowieści o filii w Teheranie i ogromnych zamówieniach od perskiego szacha. Ja wybrałem mniejsze formy. Fach zdobywałem na łódzkiej ASP na Wydziale Projektowania Biżuterii. Ale studiowałem też archeologię i budowę dróg. Projektowanie to… impuls.
Idę ulicą i zwracam uwagę na jakiś detal. Rysuję go sobie, żeby nie zapomnieć. „Chińskie pismo taty” – tak córka mówi o moich zapiskach. Potem pomysł drzemie we mnie, aż przyjdzie na niego pora. Nazwy kolekcji… bawię się nimi. Moja ulubiona to The Princess and the Frog. Powstała, gdy córka była mniejsza i uwielbiała tę bajkę Disneya. Najpierw wymyśliłem koronę, w której zamykałem perły. To biżuteria dla prawdziwych księżniczek, biorących życie z przymrużeniem oka. Pierwszym krytykiem jest… żona. Jeśli Gosia, będąc w pracowni, przymierzy coś i powie: „O, dobre”, a potem wyjdzie z biżuterią, to znaczy, że projekt jest dobry.
Projekty z kolekcji projektanta
KACPER SCHIFFERS Najlepiej czuje się na warszawskiej Pradze, gdzie prowadzi swoją pracownię przy jednej ze starszych ulic – Kępnej. Dosłownie przecznicę dalej, jeszcze przed wojną działała fabryka platerów Schiffers&Co należąca do pradziadka artysty. Najbardziej kocha złoto i szlachetne kamienie. Jego konikiem jest restaurowanie starej biżuterii. Zdarza się, że latami szuka brakującego kamienia o starym szlifie czy niespotykanej barwie.
Opracowanie Beata Woźniak
Zdjęcia: Materiały prasowe