Salon piękności dla mebli

Kolekcje

Kto dziś nie chce być piękny: panie, panowie, a nawet stare meble. Pierwsi mogą liczyć na salony piękności, a co pozostaje fotelom i krzesłom? Specjaliści, tacy jak Adriana Olczak, właścicielka Studia Rococo – zrobi lifting nawet najbardziej sfatygowanym meblom. Zeskrobie starą farbę, przygotuje do malowania, dobierze tkaninę na siedzisko (jej specjalność: stylowy mebel plus współczesne obicie) i zawiezie do tapicera. Zna się też na ręcznych przecierkach. Podpatrywała, jak robią je najlepsi we Francji i Belgii.

Raz na kwartał jeździ po tkaniny do Paryża, chętnie zabiera klientów. Przywozi stamtąd awangardowe płótna i materiały w odlotowych kolorach, z nadrukami. W Polsce kupuje aksamity (zachodnie im nie dorównują) i lny. – Nie ma bardziej rasowego mebla niż przecierane krzesło z siedziskiem obitym surowym lnem – przekonuje. Lubi też tzw. kurzą stopkę – materiał wykorzystywany na grube płaszcze.

Adriana odnawia nie tylko meble przyniesione przez klientów. Wynajduje je też sama, na aukcjach w Londynie, na targach staroci we Francji. Czasem coś zaprojektuje – w taki mebel życie tchnie zaprzyjaźniony stolarz. Nie interesuje się jednak seryjną produkcją. – Nie odnawiam po piętnaście krzeseł dziennie. Na każde musi przyjść odpowiednia pora, nastrój, humor. Długo się przymierzam do mebli, przestawiam, obchodzę i myślę, w czym będzie im do twarzy – tłumaczy.

Zdarza się, że je wypożycza. Ten zwyczaj, popularny na Zachodzie, powoli przyjmuje się i u nas. – Zgłaszają się do mnie firmy, które chcą mieć oryginalną aranżację na konferencji, targach. Ostatnio zadzwonili japońscy dyplomaci z prośbą, żebym urządziła im wynajmowany w Warszawie dom – dodaje. I już planuje: – W przyszłości otworzę magazyn, w którym będzie można obejrzeć gotowe aranżacje.


Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: Studio Rococo

reklama