Ostatnio parawany widujemy tylko w gabinetach lekarskich. Tymczasem kiedyś fascynowały cesarzy i królów, ich kolekcję miała też Coco Chanel.

Na pomysł łatwej do przenoszenia składanej ścianki, wiele lat później nazwanej parawanem, wpadli, oczywiście, Chińczycy. Robili je z bambusa, rotangu lub trzciny. Potem stwierdzili, że bardziej wytrzymałe jest drewno.

Doskonale też nadawało się do wycinania wzorów, płaskorzeźb i malowania, a to naród kochający ornamenty jak żaden inny. Jednak najdroższe parawany zdobione były laką. Ta pracochłonna technika polega na nakładaniu na ciepło wielu warstw żywicy rosnącego tylko w Azji drzewa Rhus vernicifera. Kiedy powłoka wysycha, staje się bardzo twarda. Można w niej rzeźbić i z powodzeniem ją barwić (na początku XVIII wieku wschodnie damy ceniły kolor oberżyny, czarny i czerwony). Misterne wzory przedstawiały pejzaże, domostwa i pałace oraz mieszkających w nich ludzi. Na brzegach pojawiały się obowiązkowo kwiaty.

Jeśli ktoś z państwa odwiedzi Zakazane Miasto w Pekinie, może na własne oczy zobaczyć, jak piękne to były przedmioty. Tym, co je wyróżnia, jest ukośna kompozycja wzoru. W Europie często określa się je mianem bantamskich lub koromandelskich. Nazwy pochodzą od jawajskiego sułtanatu Bantam i indyjskiego Wybrzeża Koromandelskiego, gdzie europejskie statki zaopatrywały się w towary z Chin. Wielką miłośniczką parawanów z czasów dynastii Ming (lata 1368–1644) była Coco Chanel. Stały się inspiracją do stworzenia limitowanej serii kosmetyków Coromandels de Chanel. Wyobraźmy sobie cienie do powiek w kolorze złotym, czarnym inkrustowanym złotem i ochry zamknięte w błyszczącym pudełeczku przypominającym lakę.

Z Chin parawany powędrowały do Indii. Lakę zastąpiły drewniane intarsje i misternie wycinane ażurowe wzory. Przy takiej dekoracji parawanów nie trzeba było już malować. Indyjski styl spodobał się arabskim sąsiadom, ale ci nie zdobili parawanów postaciami ludzi i zwierząt, bo zabrania tego religia.

Japończycy pierwsze parawany (byobu) postawili w swoich domach pod koniec okresu Heian (lata 794–1192). Jednak parawanowe szaleństwo przypada na okres Muromachi (lata 1333–1573), kiedy wielką wagę przywiązywano do urządzania domu. To wtedy wymyślono lekkie przesuwane ściany. Ponieważ zwykle tradycyjne domy były bardzo rozległe i tak brakowało w nich intymności. Parawany były więc wyjątkowo przydatne. Początkowo sprowadzano je z Chin, potem ruszyła produkcja na miejscu i to nie byle jaka.

Hasegawa Tohaku głównym motywem swoich prac uczynił sosnę. Przed jego sześcioczęściowym parawanem „Las sosnowy we mgle” w tokijskim Muzeum Narodowym zawsze kłębi się tłumek turystów. Z czasem powstała nawet szkoła twórców ekranów zwana Kanõ. Niezwykłe osiągnięcia jej uczniów można podziwiać do dzisiaj – „Parawan z cyprysem”, „Parawan z chińskim lwem”, „Parawan z widokiem Kioto” czy „Parawan trzech prześmiewców Doliny Tygrysa”.

Jak to zwykle bywa, najpierw pielęgnowano tradycje zdobnictwa chińskiego, by w drugiej połowie XVII wieku stworzyć narodowe kanony. Na parawanach zagościły czaple, kwitnące nad wodą śliwy czy bohaterowie legend. Gdyby wzorzec parawanu znajdował się w S¯vres pod Paryżem, na pewno miałby któryś z tych motywów. Ciekawostką z tamtych czasów są namban byobu, na których przedstawiano pierwszych przybyłych do Japonii Europejczyków! Bogaty zbiór zabytkowych parawanów pochodzących głównie z szesnastowiecznej i siedemnastowiecznej Japonii, ale także z Korei, Indii oraz Chin, można oglądać w Metropolitan Museum w Nowym Jorku.

Do Europy moda na ruchome przepierzenia dotarła na przełomie XVI i XVII wieku. Na początku w formie ciężkich i ozdobnych parawanów z laki, potem lżejszych konstrukcji o ściankach z haftowanych tkanin, kobierców i tapiserii. Lekkie francuskie ekrany zdobią dziś pomieszczenia Wersalu. Kiedy Ludwik XVI zażądał parawanów do apartamentów królowej i do salonów dla gości, zrobili je już miejscowi rzemieślnicy. Miały złocone ramy i pastelowe tapiserie o wzorach kwiatowych.

We Włoszech z kolei na parawanach pojawiały się pejzaże, kwiaty, a także motywy religijne. Na przełomie XIX i XX wieku malarz Carlo Bugatti (ojciec Ettore Bugattiego, twórcy samochodowej potęgi) upowszechnił dekoracje inspirowane sztuką arabską. Niderlandczycy i Hiszpanie z powodzeniem przetestowali w produkcji parawanów skórę i blachę.

W XVII wieku sprowadzano także do Europy parawany z chińskiego malowanego papieru. Gdy dwieście lat później upowszechniła się w Europie technika druku, specjalny mocny papier do parawanów zaczęto produkować także we Francji. W tym czasie meble te przestały zdobić tylko szlacheckie rezydencje i trafiły do mieszczan, a nawet chłopów.

W dziewiętnastym stuleciu inspirowały artystów. Projektowali je Pierre Bonnard, Camille Claudel, Antonio Gaudí, Paul Klee, Fernand Léger, Henri Matisse, Alfons Mucha, Pablo Picasso i Édouard Vuillard. Szczególnie te secesyjne są chętnie kopiowane, a oryginalne osiągają ceny ponad miliona dolarów. Parawany, które wyszły spod sławnych pędzli, można zobaczyć w Luwrze, Muzeum Sztuki Współczesnej Centrum Pompidou w Paryżu, Galerii Frédéric Storme w Lille czy Muzeum Calouste Gulbenkiana w Lizbonie.


W drugiej połowie XIX wieku, gdy Europę dopadła moda na wnętrza orientalne, tylko w Anglii zarejestrowanych było ponad sto firm i warsztatów produkujących wschodnie meble. Do najwyżej cenionych należała spółka Morris & Co z fabryką w Merton Abbey, która robiła też parawany zdobione tapiseriami. Dziś są prawdziwym rarytasem nie tylko na brytyjskim rynku kolekcjonerskim.

Moda na Orient trafiła także do Polski. W znanej warszawskiej firmie Simmlerów można było kupić komplety „bambusowych” mebli z oczywistym dla współczesnych elementem, jakim był parawan. Pod koniec XIX wieku powstała w stolicy Fabryka i Skład Mebli Bambusowych Maison Nippon (przy Brackiej), która rywalizowała z Zakładem Wyrobów Koszykarskich i Mebli Bambusowych (przy Mokotowskiej) oraz Fabryką Japońskich Mebli Bambusowych oraz Magazynem Towarów Japońskich i Chińskich (przy Trębackiej).

Do japońskiej estetyki nawiązywał w swojej twórczości Leon Wyczółkowski, który za sprawą znanego krakowskiego kolekcjonera Feliksa „Manggha” Jasieńskiego zaczął zbierać chińskie i japońskie przedmioty. Jeden z jego parawanów można dziś zobaczyć na obrazie „Martwa natura z wazą i chińskim parawanem”. Malowaniem parawanów zarabiali na życie kapiści – m.in. Józef Pankiewicz, Piotr Potworowski. Na dalekowschodnich parawanach doskonale znał się Roman Dmowski. Korespondent galicyjskiego „Słowa Polskiego” w Tokio, James Douglas, opisywał, jak w 1904 roku, podczas jednego ze spotkań polityk ze znawstwem tłumaczył mu, na czym polegały różnice pomiędzy parawanami robionymi w Tokio i Kioto.

Ceniony już przed drugą wojną światową malarz Antoni Uniechowski utrzymywał się w czasie okupacji niemieckiej m.in. z prac dekoratorskich, które zlecali mu przyjaciele. Jednym z nich był Karol Whitehead, siostrzeniec właściciela fabryki Wedel. To on zamówił u artysty czteroskrzydłowy kominkowy parawan dla wuja. Utrzymany w stylistyce osiemnastowiecznej, wykonany temperą na grubej tekturze, przedstawiał cztery budowle parku łazienkowskiego z czasów Stanisława Augusta i około sześciuset postaci: ogrodników, żołnierzy, dworzan, ministrów. Dzięki temu zleceniu artysta zdołał przetrwać najtrudniejszy okres w swoim życiu, po śmierci żony.

Po drugiej wojnie światowej, gdy upowszechniło się centralne ogrzewanie, parawany wyszły z mody. Od kilkunastu lat jednak mebel z chińskim rodowodem wraca do łask. Nie chroni już przed przeciągami, nie oddziela i niekoniecznie zasłania. Dziś parawan przede wszystkim zdobi.

ZDANIEM EKSPERTA

Anna Feliks
- ekspert na meblowym rynku sztuki


Parawany były i są przedmiotami luksusowymi. Kupujemy je, by zasłonić część pomieszczenia lub – znacznie częściej – po prostu dla ozdoby. Znano je już w starożytności, a w Europie używano ich od czasów średniowiecza.

Ponieważ klimat na Kontynencie był dość chłodny, a pomieszczenia kiepsko izolowane, początkowo parawanami zasłaniano okna i drzwi albo ustawiano je wokół łóżek. Były często wieloskrzydłowe, z prostymi i lekkimi ramami, na które naciągano barwne i wzorzyste tkaniny, skórę lub pergamin.

Parawany rozpowszechniły się w czasach rokoko i klasycyzmu. Ramy zaczęto kunsztownie zdobić – rzeźbione, złocone lub intarsjowane wypełniano kosztownymi jedwabiami i aksamitami. Prostymi jednoskrzydłowymi ekranami zakrywano otwory kominowe, natomiast miniaturowe, z regulowanym położeniem skrzydła, ustawiano na stołach i biurkach, by ochronić oczy przed bezpośrednim blaskiem świec. W XIX wieku parawany straciły użytkowy charakter i stały się przede wszystkim dekoracją.

Parawany poza Europą były niezwykle popularne na Dalekim Wschodzie: w Indiach, Chinach, Japonii i na Półwyspie Koreańskim. To właśnie stąd w XVII wieku trafiły do nas. Dopiero jednak rozwój transportu morskiego w połowie XIX wieku sprawił, że zapanowała moda na Orient. Sprowadzano coraz więcej dalekowschodnich mebli i ozdób. Wśród nich znalazły się zarówno parawany wykonane z bezcennej laki, jak i te bardziej popularne, tańsze, z bambusowymi ramami, na które naciągano jedwab lub papier.

Na polskim rynku antykwarycznym zabytkowe parawany europejskie (XVIII–XIX w.) i wschodnie (XIX w.) pojawiają się tak rzadko, że trudno nawet podać ich orientacyjne ceny.

Poza antykwariatami dalekowschodnie parawany wykonane w XX wieku można kupić w sklepach z meblami orientalnymi. Niestety zdarza się, że jako cenne zabytki sprzedawane są współczesne repliki i imitacje, stylizowane jedynie na obiekty z epoki. Dlatego kupując drogi parawan, trzeba zachować ostrożność i zdrowy rozsądek, by nie przepłacić.

Wybierając parawan, powinniśmy dokładnie zapoznać się z jego stanem zachowania. Są to sprzęty bardzo delikatne i dlatego ich konstrukcje i wypełnienia często ulegały uszkodzeniom. Przeprowadzone domowymi metodami naprawy znacznie obniżają ich wartość kolekcjonerską i artystyczną. I nie zapominajmy, że koszt fachowej konserwacji może znacznie przewyższyć „okazyjną” cenę, jaką zapłacimy za zniszczony parawan.

Tekst: Krzysztof Mich

reklama