James Bruce, szkocki pisarz i podróżnik, był zdziwiony. Poszukiwania źródeł Błękitnego Nilu zawiodły go do Etiopii, gdzie próbował zaprzyjaźnić się z tubylcami. Zaproponował im piękne, zdobione w kwiatowe wzory paciorki, ale miejscowi zdecydowanie odmówili przyjęcia daru i zażądali… małych błękitnych oraz dużych żółtych korali. Był rok 1769, ledwie dziesięć lat później podobne rozczarowanie spotkało Francoisa Le Vaillanta, naturalistę i zoologa. Mieszkańcy południa Afryki chętnie przyjęli paciorki białe i czerwone. Czarnych i błękitnych nie chcieli, tłumacząc, że „nie pasują do ich skóry”.
Zarówno Bruce, jak i Le Vaillant uznali je za prostą ozdóbkę, zadowalającą dziecinne gusta afrykańskich tubylców. Bardzo się mylili. Na całym świecie – od Azji, przez Europę, Afrykę i Amerykę – od tysiącleci świadczyły o statusie, były towarem wymiennym, a nawet sposobem porozumiewania się. W 1991 r. w jaskini Blombos w południowej Afryce znaleziono korale z muszli pochodzące ze środkowej epoki kamienia. Badacze uznali znalezisko za jeden z dowodów na to, że 45 tysięcy lat temu ludzie świadomie używali muszelek do upiększania i zaznaczania pozycji w grupie.
Ale paciorki z Blombos nie są najstarsze. Na terenie dzisiejszej Tanzanii znaleziono wypolerowane i podziurkowane kawałki jaj strusia sprzed 65 tysięcy lat. Jednak masowa produkcja koralików zaczęła się dopiero gdzieś na Bliskim Wschodzie 5 tysięcy lat przed naszą erą.
Przez kolejne stulecia stały się dobrem luksusowym. Nadawały się więc również do wymiany na inne towary. Ówczesnymi trendsetterami w modzie byli Egipcjanie, którzy chętnie zdobili nimi stroje. Paciorki robiono z fajansu i szkła, najczęściej białe, czerwone, turkusowe i błękitne. Trafiały się też wykute z żelaza meteorytowego. Moda szybko rozpowszechniła się w całym basenie Morza Śródziemnego. Oprócz zdobienia koraliki miały też znaczenie rytualne. Wspólnym wzorem dla wielu kultur był schematyczny rysunek oka, które strzegło przed złym spojrzeniem. Podobną rolę mogły odgrywać paciorki w kształcie miniaturowych ludzkich głów produkowane przez Fenicjan.
Kariera koralików rozwijała się dalej w średniowiecznej Europie. Upodobali je sobie najpierw Celtowie, a potem wikingowie. Swoje dołożył Kościół katolicki, kiedy wymyślił pomocnik do „Pater noster”, czyli po prostu różaniec. Huty szkła pracowały pełną parą, a z zapisków handlarzy wiadomo, że na przełomie XIV i XV wieku bardzo dużym ośrodkiem produkcji różańców był Wrocław. Tylko nieco wcześniej szklane korale zaczęły robić słynne huty z Wenecji.
Kolorowe paciorki podbiły nie tylko Europę, ale również północną Afrykę i Bliski Wschód. Huty Bawarii i Bohemii wysyłały swoje produkty do Egiptu i krajów Lewantu, a holenderskie do zachodniej Afryki. Pojawiały się coraz to nowe techniki produkcji i zdobienia, a także kształty korali. W hutach na Murano robiono na przykład paciorki „canella”, które wzięły nazwę od krótkiej laski, „ulivetta” przypominające oliwkę czy „paternostro” przeznaczone do różańców.
Obsesją szklarzy stało się wynalezienie sztucznych pereł ze szkła, a kiedy się to udało, zarabiano na nich krocie.
Bujny rozwój paciorkowego rzemiosła zatrzymała w XIX wieku masowa produkcja fabryczna. Do tego czasu ludzie wykombinowali dla koralików przeróżne zastosowania. Malowidła w grobowcu generała (i późniejszego faraona) egipskiego Horemheba pokazują, jak nagradzany jest sznurami korali za zwycięstwo w bitwie. Magiczna moc afrykańskich masek zależała od tego, czy udało się zdobyć do ich ozdobienia paciorki odpowiedniego koloru. W niektórych rejonach czerwone świadczyły o dużej zamożności i mówiono, że dzięki nim „kobiety odwracają głowy”. Dziewczyny z plemienia Zulusów kolorami korali pisały czy raczej haftowały symboliczne listy do wybranych chłopców.
W Europie tymczasem panny na wydaniu dawały kawalerom wyszywane koralikami torebki na tytoń, a paciorki układały się w napis „Nie zapomnij o mnie”. Dziś o kolorowych kulkach poza miłośnikami robótek ręcznych mało kto pamięta. Są jednak kolekcjonerzy gotowi zapłacić za fenicką główkę 7,5 tysiąca funtów. Stało się tak na aukcji w Sotheby’s dwa lata temu.
Tekst: Staszek Gieżyński
Zdjęcia: Bridgeman/Fotochannels,Corning Museum of Glass, Wikimedia Commons
Skorzystałem z „Glass Beads from Europe”, Sibylle Jargstorf, Schiffer Publishing 1995 r.
reklama