Najpierw była koperta, potem nóż do papieru. Przedmiot praktyczny, ale i ozdobny, niegdyś obowiązkowy na każdym biurku. Teraz listów piszemy coraz mniej, ale nożyki na szczęście pozostały.
Trudno dociec, kto i kiedy zrobił pomocnik do otwierania listów. W muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku, w gabinecie ojca poety, na biurku oprócz kilku listów znajdziemy nóż, datowany w przewodniku jako XVIII-wieczny. – Jednak większość przedmiotów tego typu pochodzi z XIX i XX wieku – podkreśla Katarzyna Różycka, kolekcjonerka noży do papieru i pracownik Muzeum Etnologicznego we Wrocławiu.
– W dawnych czasach gazety nie były rozcinane, często zdarzały się książki z niedociętymi kartkami, a ludzie pisali dużo listów. Nic dziwnego, że chcieli ułatwić sobie życie za pomocą sprytnego urządzenia – dodaje kolekcjonerka. O jego przydatności i rozpowszechnionym użyciu niech świadczy krótki cytat: „[Anna] poleciła Annuszce wyjąć latarkę i przymocowała ją do poręczy siedzenia, po czym wydobyła nożyk do przecinania kartek oraz powieść angielską”. Tyle Tołstoj w „Annie Kareninie”.
Z sękiem i kamykiem w rączce
Nożyk, początkowo rzeczywiście w zwykłej formie tępego urządzenia, z czasem stał się bardziej szlachetny. Do jego produkcji używano drogich materiałów. W epoce wiktoriańskiej bogato zdobione przedmioty były synonimem zamożności właściciela. Nic więc dziwnego, że nawet te najprostsze, jak nożyki, miały rączki ze złota i srebra wysadzane szlachetnymi i półszlachetnymi kamieniami.
W drugiej połowie XIX wieku popularność zyskały noże klejone z warstw drewna w różnych kolorach, tak by był widoczny przemyślny wzór. Noże projektował nawet słynny Peter Carl Fabergé, mistrz złotnictwa, znany przede wszystkim z dekoracyjnych jaj wielkanocnych. Zdobił je emalią, złotem i jadeitem.
Jednak przytłaczająca większość otwieraczy do listów, choć dekoracyjna, zbudowana była z łatwiej dostępnych i tańszych materiałów. – W kolekcji mam noże z drewna, mosiądzu, miedzi, plastiku, kości, szylkretu i macicy perłowej – opowiada pani Katarzyna. – Trafił się nawet jeden wykonany z patyka, ma jeszcze sęk w rączce.
Cięty ogon jamnika
Nożyki z początku XX wieku robiono ze srebra lub po prostu posrebrzano. Ich wygląd zależał od wyobraźni twórcy, dlatego też poza tradycyjnym kształtem noża, miecza, szpady czy szabli, charakterystycznym dla regionu pochodzenia (np. japońskie katany), znajdziemy otwieracze o rączkach przypominających głowy zwierząt, konie, słonie czy dzikie bestie.
Zdarzały się motywy roślinne, na przykład liście. Równie powszechne było ozdabianie noży podobiznami znanych ludzi: Napoleona, Winstona Churchilla czy Abrahama Lincolna. Samo ostrze także ulegało przekształceniom – są takie w kształcie bażanciego ogona, spiczastej czapki elfa, damskiej nóżki czy… ogona jamnika (reszta stanowi rączkę). To jeden z egzemplarzy ze zbiorów Katarzyny Różyckiej.
Rzadkością i ciekawostką na rynku kolekcjonerskim są noże wykonane przez żołnierzy podczas różnych wojen. Pani Katarzyna ma np. taki z pierwszej wojny światowej, zrobiony z odłamka pocisku. Jego rączkę zdobi zdjęcie dwóch żołnierzy – najprawdopodobniej frontowych przyjaciół.
W muzeach czy na internetowych aukcjach znajdziemy przykłady podobnego rękodzieła, jak choćby nożyk spod Verdun, z ostrzem z kawałka pocisku i rączką z łuski karabinowej. Model taki był zdaje się niezwykle popularny, o czym świadczą wspomnienia Johna F. Kennedy’ego. Służył on na łodzi patrolowej na Pacyfiku, a jego jednostka została staranowana przez japoński niszczyciel.
Kilka miesięcy po tym wypadku przyszły prezydent USA wysłał swej przyjaciółce Clare Boothe Luce mały, własnoręcznie zrobiony prezent z kawałka blachy łodzi, który morze wyrzuciło na brzeg, oraz japońskiego pocisku kalibru 51 mm.
Wiele twarzy pomocnika
– Noże do papieru były nie tylko zdobne, ale często wielofunkcyjne – tłumaczy pani Katarzyna. – Ostrze łączono z lupą, długopisem, obsadką do pióra, otwieraczem do butelek, a nawet wagą do listów. Wśród amerykańskich reklam z drugiej połowy XIX stulecia znajdziemy na przykład urządzenie zwane Ben’s Combination Writing and Toilet Instrument.
Łączyło ono pióro, łyżeczkę do czyszczenia uszu, pilnik do paznokci, wykałaczkę, strugaczkę do ołówków oraz właśnie nożyk do papieru. To jednak kuriozum, że zdecydowanie częściej otwieracze do listów – nawet te wielofunkcyjne – były elementem kompletu biurowego, razem z kałamarzem, bibularzem i obsadkami. W takim wypadku dla wszystkich przedmiotów obowiązywało jednakowe wzornictwo.
Popularność nożyków do papieru wynikała nie tylko z ich praktycznych zastosowań, ale także rozwoju zupełnie nowej branży: reklamy. Już pod koniec XIX wieku firmy wysyłały do klientów otwieracze ozdobione swoją nazwą i adresem. Niektóre dodawały logo, a nawet krótki slogan. Noże do papieru towarzyszyły także okolicznościowym zdarzeniom, między innymi wystawom światowym.
Pamiątka z kogutem
Równie prężnie rozwijał się i rozwija rynek pamiątkarski. Niemal w każdej turystycznej miejscowości można dostać nóż, a jego wzornictwo jest na ogół związane z lokalną symboliką. – Noże hiszpańskie często są w kształcie szpady, z kolei w Portugalii rączki zdobi się podobizną koguta – tłumaczy Katarzyna Różycka.
Początkujący kolekcjonerzy zwrócą z pewnością uwagę na różnorodność dostępnych wzorów oraz stosunkowo niską cenę za „zwykłe” przedmioty – wystarczy kilkadziesiąt złotych, by stać się właścicielem pięknego nożyka do papieru. Jednak już za bogato zdobiony, secesyjny trzeba zapłacić kilka razy więcej. Osobny problem to brak literatury przedmiotu, która pozwoliłaby na dokładne rozpoznanie poszczególnych egzemplarzy. Na rynku jest praktycznie tylko jedna książka: „Collector’s guide to Letter Openers” Everetta Grista. Trudno też o wymianę doświadczeń.
Katarzyna Różycka podkreśla, że nie spotkała jeszcze osoby o podobnych zainteresowaniach, a noże do papieru kolekcjonuje od trzydziestu lat. W tej chwili jej zbiór liczy około 300 egzemplarzy, pochodzących niemal z całego świata. Oprócz modeli łączących różne funkcje, reklamowych i pamiątkarskich ma także nożyki unikatowe, które powstały specjalnie na jej zamówienie. Na przykład zaprzyjaźnieni archeolodzy zrobili kolekcjonerce miedziany nóż z rączką zdobioną wzorami łużyckimi.
– Dziś ludzie piszą coraz mniej listów, więc i noże do papieru znikają z domów – mówi pani Katarzyna. – Pocieszające jest, że to wciąż atrakcyjny, drobny prezent, zwłaszcza w środowisku biznesmenów. Może nie będzie zbyt często używany, ale za to ładnie wygląda na biurku.
Tekst: Stanisław Gieżyński
Fotografie: Liliana Sokołowska, katalogi aukcyjne
Dziękujemy pani Katarzynie Różyckiej za udostępnienie kolekcji
reklama