Pamiętacie urokliwą kamienną ławkę, na której siedzieli Hugh Grant i Julia Roberts w „Notting Hill”? Anglicy to mistrzowie nastroju w ogrodzie.
Kiedy Danuta Młoźniak, właścicielka pracowni Gardenarium, jedzie na targi ogrodnicze Chelsea Flower Show, przywozi co najmniej dwa tysiące zdjęć. I jeszcze więcej pomysłów. Podpatruje, na czym naprawdę polega mała architektura ogrodowa. U nas królują nieśmiertelne drewniane altanki, nimfy, zegary słoneczne, w najlepszym razie postarzane donice. To nic w porównaniu z pomysłami Anglików.
– Mają firmy, które z burzonych domów zabierają żeliwne kraty, stare drzwi, łupki, dachówki, a nawet rury – opowiada Danuta. – Można to od nich odkupić i wykorzystać w ogrodzie. W starą framugę drzwi wmontować lustro, a dookoła posadzić rośliny, ogród zyska wtedy perspektywę. Albo rury przeciąć w poprzek i wkopać w ziemię, powstanie wtedy oryginalna nawierzchnia poprzerastana bylinami. A kamienny zlew postawić na cegłach – i mamy poidełko dla ptaków – wylicza. W Polsce z łatwością znajdziemy miedziane naczynia, młyńskie koła, chomąta – wszystko się przyda.
Danuta narzeka, że kurczowo trzymamy się kamiennych ławek. – Na Zachodzie ludzie mają więcej fantazji. Ławki są z polerowanej stali lub szkła. Jeśli drewniane, to nie zabezpieczone tysiącem lakierów, ale porośnięte mchem. Widziałam kiedyś ławkę z wyciętą dziurą na drzewo. Podobnie z altankami. Zamiast klasycznych, ciekawsze będą zawieszone częściowo nad wodą. Albo ze szkła, jak dawne oranżerie, tylko w formie kubików. A jeśli nie chcemy domku, wystarczy zawiesić na gałęzi druciane fotele, na trawie rozrzucić kolorowe poduszki i uroczy zakątek gotowy.
– W tym sezonie modne są zielone ściany – podkreśla Danuta. – Ekrany porośnięte mchem, murawą, bylinami. Zbudowane w narożniku ogrodu, tarasu będą jak monumentalne rzeźby – podpowiada. Zrobimy je też z przekrojonych pni drzewa, łupka, potłuczonego fajansu. Po stalowych może spływać woda. Bo kaskady, strumienie to kolejny ważny element architektoniczny. – Angielscy architekci krajobrazu proponują prostokątne zbiorniki z wodą, w których rośliny przeglądają się jak w lustrze.
W modnych ogrodach eko popularne są też domki dla owadów. Tych pożytecznych rzecz jasna (biedronek, dzikich pszczół, złotooków), które pomogą zwalczać szkodniki bez konieczności używania środków chemicznych. Danuta jedzie właśnie zwiedzić ogród słynnego Geoffa Hamiltona, guru angielskiego ogrodnictwa. Ciekawe, co w nim interesującego podpatrzy.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: Anna Piskorska, archiwa firm
reklama