Zamiast obrazów warkocze bluszczu, zamiast mebli – amfory i donice, muzykę zastąpi śpiew ptaków. Czas na relaks w zielonym salonie!
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez tarasu – mówi Danuta Młoźniak, architekt krajobrazu. – Ale taras niejedno ma imię. Jeśli miejsca jest dużo, możemy zbudować więcej zielonych salonów: tradycyjny – blisko kuchni, i drugi – w głębi ogrodu, niekoniecznie jak scena zbita z desek, za to wtopiony w zieleń – zaznacza.
Jeśli chodzi o tarasy tuż przy domu, pani Danuta proponuje styl śródziemnomorski: przesłonięte lnianymi tkaninami i ozdobione donicami z lawendą. Lub ograniczone z jednej strony efektowną ścianą z luster – będą się w niej przeglądać rośliny. Inaczej, gdy zdecydujemy się na taras w głębi ogrodu. Wtedy możliwości jest więcej. Może to być tak zwana żywa altana – jej ściany tworzą posadzone gęsto graby, lipy lub platany. Albo wysypane żwirem poletko otoczone z trzech stron żywopłotem.
Ważne są materiały, z których taras zbudujemy. Najmilsze w dotyku jest rzecz jasna drewno. – W siedliskach świetnie sprawdzi się też postarzana kostka vintage. Zrobimy z niej nie tylko podłogę, ale też murki oporowe – opowiada Ewa Kaczmarska z firmy Semmelrock. – Z kolei do rezydencji w stylu śródziemnomorskim polecam szlachetne płyty imitujące piaskowiec – dodaje.
Ale modne są też chłodniejsze materiały. W Probet-Dasag znajdziemy płyty z marmurów oraz granitów alpejskich, szlifowane lub chropowate. – Na ostatnich targach ogrodniczych w Chelsea furorę robiło też szkło i chrom – dorzuca pani Danuta. – Proszę sobie wyobrazić przeszklony pawilon z rozsuwanymi drzwiami, na palach, który wyglądał, jakby był zawieszony nad wodą. Przypominał rzeźbę – wspomina. – Ciekawy był też taras z metalu, w rdzawym kolorze – opowiada.
A jakie dobrać na taras meble? Danuta Młoźniak podpowiada, że białe, bo się szybko nie nagrzewają. I z naturalnych materiałów. – Ale w Polsce wszystko jest na odwrót – modne są meble ciemne, ze sztucznych włókien hularo czy lateksu – opowiada. Dlaczego inaczej niż na całym świecie, tego nie wie. Sama woli angielską tradycję. – Na Wyspach popularne są meble vintage, z drucianej siatki pomalowanej na wesołe kolory. No i tekowe – wymienia. Po czym opowiada, jak zwiedzała słynne ogrody Sissinghurst Castle Garden i spacerując, natknęła się na typowo angielską ławkę tekową. Zamarzyła jej się podobna, ale sprowadzenie takiej z Wysp kosztowałoby fortunę. Więc rozpoczęła poszukiwania w kraju. – Ale się namęczyłam! – wspomina. – W Polsce meble tekowe są rzadkością. A jeśli już się pojawiają, to kiepskiej jakości. Upłynęło pięć lat, zanim znalazłam odpowiednią – w firmie Teak Meble Drewniane, która sprowadza je prosto z Indonezji.
Tekst: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: archiwa firm