Moja twórczość skupiona jest wokół rzeźby ze szczególnym uwzględnieniem ceramiki. Lubię pracę z tą materią. Często łączę ze sobą przeciwstawne materiały, czyli papier z gliną – mówi Katarzyna Handzlik w rozmowie ze Staszkiem Gieżyńskim.
Staszek Gieżyński: Bardzo mi się podobają te rzeźby z jajkiem. Oszczędne i apetyczne.
Katarzyna Handzlik: Ja mówię, że to są pestki. Taki symbol życia i narodzin, pewien potencjał, który może się w coś przekształcić. Nie lubię w sztuce dosłowności, szukam czegoś pomiędzy fizycznością a zmysłowością.
Dużo u pani znanych z dzieciństwa kształtów: koników, łódeczek.
Zabawki mnie fascynują. Mam kolekcję, którą pokazywałam w Kielcach w Muzeum Zabawek i Zabawy. Jako dziecko bywałam na od- pustach i te wszystkie papierowe wiatraczki, łódeczki i ptaszki zostały mi w miłej pamięci. W ogóle dzieciństwo i pamięć to oś mojej twórczości. Przeżycia wspólne nam wszystkim.
Każdy ma jednak swoje własne wspomnienia.
Dzieciństwo często kończy się wraz z odejściem osoby, która była jego towarzyszem. Zostają wtedy wspomnienia zdarzeń i emocji. W cyklu „Pocztówki” stworzyłam rodzaj pamiętnika, ale staram się, żeby te przeżycia były uniwersalne. Lubię rozmawiać z ludźmi, nie tworzę dla siebie, chociaż z własnej potrzeby. Ciekawi mnie, jak ktoś przeżyje te prace i jakie odnajdzie emocje.
Kto to jest „L”?
Leśmian Bolesław, poeta nasz. Zrobiłam serię prac „Hommage a L” na prośbę Zamojskiego Towarzystwa „Renesans”, które organizuje Zamojskie Leśmianowe Biennale Sztuki. Bardzo emocjonalnie traktuję tego twórcę, uwielbiam jego słowotwórstwo. W rzeźbach odnoszę się do konkretnych wierszy, więc tak naprawdę ilustruję Leśmiana.
Jest pani ilustratorką? Rzeźbiarką? Ceramikiem?
Moja twórczość skupiona jest wokół rzeźby ze szczególnym uwzględnieniem ceramiki (śmiech)! Lubię pracę z tą materią. Często łączę ze sobą przeciwstawne materiały — papier z gliną. Jedno w ogniu spopiela się i znika, drugie utrwala. Metafora tego, co trwałe i co ulotne, jak pamięć. Ponadto bardzo inspiruje mnie literatura, nie tylko Leśmian, ale i np. Bruno Schulz.
Niektóre pani prace przywodzą na myśl rzeźbę kinetyczną.
Alexander Calder to jeden z moich ukochanych twórców. Lubię taką zabawę formą, zaprzeczenie równowagi. Ceramika kojarzy się z czymś ciężkawym, więc robię to przekornie. Taka nieznośna lekkość bytu.
Katarzyn Handzlik studiowała na ASP we Wrocławiu, tam też zrobiła doktorat. Kolekcjonuje stare zabawki, lubi podróżować. W sztuce ceni oszczędność i minimalizm rodem z Dalekiego Wschodu.
Kontakt do artystki: katarzynahandzlik.sto.com.pl