Herbata na trzy sposoby
KolekcjeAngielski tea time
Choćby się waliło i paliło, five o’clock jest święty. Pierwszą rzeczą, o jaką poprosiła po koronacji królowa Wiktoria, była właśnie filiżanka herbaty. Wyspiarze piją ją zawsze w „ukwieconej” porcelanie. Do ogrzanego czajniczka sypią listki, zalewają wrzątkiem i odstawiają na ciepłą płytę. Po 3-4 minutach wlewają napar do filiżanki z mlekiem (nie odwrotnie!). Do herbaty podają maślane ciastka, różne biskwity, a także kanapki ze świeżym ogórkiem. My spokojnie możemy podać taką herbatę na śniadanie.
Chińska i japońska ceremonia
Chińczycy poznali urok krzewu cha grubo przed naszą erą. W czarce z przykrywką (haiwan) zalewają gorącą wodą dwie łyżeczki liści. Nawet cztery razy! Japończycy mają bardziej skomplikowany rytuał – proszą gości do herbacianego pawilonu, wsypują sproszkowaną zieloną herbatę do miseczki, dodają wodę (ok. 70ºC), ubijają miotełką, aż pojawi się piana, i podają gościowi, który wypija napar w trzech łykach. Przegryza krakersami ryżowymi.
> Jesienne przepisy: ciasto, obiad, przekąska
Rosja i kraje arabskie
Rosjanie spotykają się przy samowarze. Najpierw nagrzewają suchy czajnik, sypią herbatę i wlewają kipiatok. Imbryczek stawiają na rozgrzany samowar. Pierwszy napar wylewają. Potem ponownie napełniają imbryk tylko do ¼. Czekają trzy i pół minuty, aż esencja naciągnie, dopełniają wrzątkiem i… czaj gotowy. Herbatę piją gorzką, gryząc kostki cukru, lub z konfiturami. W Maroku częstują touaregiem, zieloną herbatą z miętą i cukrem. Całość zalewają wrzątkiem i podają na tacy w małych malowanych szklaneczkach.
Tekst: red.wer.
Zdjęcia: materiały prasowe