Gira - zaczęło sie od wihajstra
KolekcjeOd wihajstra na „pstryk” po oświetlenie sterowane telefonem komórkowym. Historia firmy Gira pokazuje, jak rozwijała się technika.
Kiedy powstała? Był rok 1903, sam środek gorączki przemysłowej, która dwie dekady wcześniej ogarnęła Europę i Amerykę. Świat gnał do przodu, napędzany elektrycznością i genialnymi wynalazkami. W niemieckim miasteczku Wichlinghausen (dzisiaj dzielnica Wuppertalu, niedaleko Düsseldorfu) Richard Giersiepen opatentował nowy włącznik światła. Bo odkąd w 1878 roku Brytyjczyk sir Joseph Swan zaprezentował światu pierwszą świecącą żarówkę, a rok później podobnym odkryciem pochwalił się w Ameryce Thomas Edison, wygodne włączanie i wyłączanie światła stało się palącą kwestią.
W kontakcie, który wymyślił Richard Giersiepen, światło zapalało się po dźwignięciu palcem miniwajchy, stąd nazwa – kontakt dźwigienkowy. I to właśnie od niego zaczyna się ponadstuletnia historia firmy Gira.
Gdzie? „Fabryka aparatów do oświetlenia elektrycznego”, którą Richard założył razem z bratem Gustavem w 1905 roku, początkowo mieściła się w dwóch wynajętych pomieszczeniach. Po kilku latach bracia przenieśli siedzibę do Radevormwald, miasta, któremu firma częściowo zawdzięcza nazwę. Bo Gira to połączenie dwóch pierwszych liter nazwiska właścicieli i nazwy tej właśnie miejscowości. Gira urzęduje w niej do dziś. Zatrudnia 1200 osób, a jej siedziba to wizytówka najbardziej zaawansowanych technologii: budynek cały ze szkła, z automatycznym sterowaniem oświetlenia, czasową regulacją temperatury i hipernowoczesnymi systemami bezpieczeństwa. Po pierwszym pstryczku zostało już tylko wspomnienie. I kilka archiwalnych prospektów.
Kolekcje. W latach 60. wnukowie Gustawa Giersiepena wpadli na pomysł, żeby kontakty łączyć w moduły – w jednej ramce mieściło się kilka włączników do różnych lamp lub włączniki i gniazdka elektryczne. Moduły stały się znakiem rozpoznawczym Giry, mimo że patent szybko podchwycili także inni producenci. Podobnie było z włącznikami czułymi na dotyk. Pierwszy taki kontakt, właśnie dla Giry, zaprojektował w 1970 roku Odo Klose, dizajner współpracujący m.in. z Mercedesem.
Ale świat nadal gna do przodu i dziś nie trzeba już nawet dotykać włącznika, żeby zapalić światło. Nowoczesne urządzenia Giry reagują na ruch czy ciepło ludzkiego ciała, mają wbudowane czytniki linii papilarnych, są zdalnie sterowane, obsługiwane przez komputer. W 2009 roku firma dostała prestiżową nagrodę Plus X Award dla najbardziej innowacyjnej marki w technologii domowej. Spełnia się futurystyczny sen o inteligentnym domu.
Tekst: Agnieszka Berlińska
Zdjęcia: Gira