Drapieżna biżuteria

Kolekcje

Gdyby przed 13 grudnia 1981 roku ktoś im powiedział, że zajmą się biżuterią, nie uwierzyliby. Joanna, absolwentka wzornictwa przemysłowego, pracowała w telewizji jako scenograf. Tadeusz, afrykanista, był dziennikarzem „od krajów trzeciego świata”. Tego samego dnia stracili pracę. Wtedy znajomi zaproponowali, że nauczą ich robić biżuterię.

– W pierwszym momencie się zdziwiłam – wspomina Joanna. – Ja, która nigdy nie nosiłam nawet pierścionka? Ale przekonała nas obietnica zarobku, a mieliśmy wtedy dwoje małych dzieci. W użyczonej pracowni zaczęła powstawać biżuteria, do której przylgnęło określenie konstrukcyjna. Jaworscy łączą elementy wycięte ze srebrnej czy złotej blachy w łańcuchy, bransolety i naszyjniki.

Na pierwszy rzut oka mogą przypominać fragment taśmociągu jakiejś maszyny, wydają się drapieżne i ciężkie. Ale po założeniu idealnie dopasowują się do ciała. Ich biżuterię zobaczymy nie tylko w galeriach, Jaworscy biorą udział w licznych wystawach, konkursach, jeżdżą na międzynarodowe konferencje. Należą też do Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych.

Pracują razem, ale przyznają, że niełatwo pogodzić emocje dwójki ludzi. – Pierwsza reakcja Tadzika na jakiś pomysł zawsze jest taka sama. Twierdzi, że się nie da. A to boi się, że naszyjnik będzie miał ostre krawędzie, a to uważa, że elementy ułożą się nie tak – mówi Joanna. Robią ozdoby – ale nie błyskotki. Kiedy trzymasz je w ręku, są dziełem sztuki, kiedy je zakładasz, wydają się częścią człowieka, a jednocześnie podkreślają urodę stroju. Tej biżuterii nie da się nie zauważyć.

Dzisiaj Joanna przypięła do swetra dwa prostokąty: hebanowy i srebrny, które zachodzą na siebie w taki sposób, że nie da się powiedzieć, który jest na wierzchu. – Kiedy jestem w tej broszce na zakupach, kasjerki zawsze się mylą. Wpatrują się w nią, próbując rozwiązać szaradę – śmieje się Joanna.


Tekst: Beata Woźniak
Fotografie: archiwum artystów
Biżuterię można kupić w galerii internetowej www.zero925.pl

reklama