Anna Kozłowska-Łuc pamięta moment, kiedy uświadomiła sobie, że ceramika będzie częścią jej życia. Spędzała wakacje nad morzem, a plaża z mnóstwem ludzi to raj dla oka. Kiedy wróciła do domu, zaczęła eksperymentować z gliną. – To niezwykły materiał, który doskonale oddaje materię ludzkiego ciała, szczególnie tego zmęczonego życiem albo z nadwagą. Bo glinę można wypchnąć, spłaszczyć, ścisnąć i oddać prawdę. Sama układa się pod palcami – wyjaśnia.
Na początku pracowała w domu, na kuchennym stole. Zresztą do dzisiaj uważa, że lepienie trochę przypomina gotowanie. – I jedno, i drugie jest koniecznością, ale może też być wielką przyjemnością, szczególnie wtedy, gdy „potrawa” smakuje. Anna wymyśla więc figurki, które mają w sobie coś ze średniowiecznej prostoty – to właściwie korpusy z piersiami niczym pagórki i bogata w detale głowa. Robi też misy jak liście, ryby z twarzami, wreszcie ceramiczne portale misternie splecione z glinianych wałeczków. Przyszły Annie do głowy, kiedy oglądała artykuł o tkaninach z roślinnymi motywami, a może kiedy podziwiała balkonowe balustrady w Paryżu.
Teraz ma ochotę na lepienie większych form. Na początek zrobiła bramę, która może stanąć w domu albo w ogrodzie. – Zafascynował mnie film „Ukryte pragnienia” Bertolucciego, w którym jeden z bohaterów rzeźbił leniwe ogromne baby – wyjaśnia. – I ten ogrom nie daje mi spokoju.
Tekst: Beata Woźniak
Fotografie: archiwum artystki
Kontakt: www.luceramika.com, 606 634 002
reklama