Piotrek Fąfrowicz – brzmi równie sympatycznie jak Stefek Burczymucha czy Adaś Niezgódka – tak mógłby nazywać się bohater bajki dla niesfornych chłopców. Tymczasem to poważny malarz z pięćdziesiątką na karku.

Dorastał w Szczecinie, w dzielnicy Pogodno. Właśnie z tamtych czasów pochodzi jego artystyczny pseudonim. – Moja siostra mówiła o mnie przedmiotowo: „ten krzyczy, to szczypie, tu leży”. Stąd Tutek – wyjaśnia. Nic dziwnego, że jego twórczość podryfowała w takim miłym kierunku!

Tutek najbardziej lubi ilustrować książki dla dzieci. – Rysunki żyją obok wierszy, mimo że jest to praca do cudzej myśli – tłumaczy. Znany jest z obrazków ukazujących uroki życia prowincji. Sporo na nich pór roku. Sporo Kazimierza, z którym ma związki długie i emocjonalne.

Jako dziecko spędzał tu każde wakacje u stryjka, dziesięć lat temu kupił działkę i postawił dom.
Pracuje intensywnie cztery miesiące w roku. Wybrał technikę dla niecierpliwych, czyli temperę na kartonie. Owszem, prace powstają szybko, ale nie można się pomylić. Nie marudzi, nie wybrzydza i przyjmuje zlecenia – ma na koncie projekty nadruków na koszulki Endo.

Z uśmiechem wspomina pracę dla pewnego Polonusa. Obok jedenastu innych malarzy miał zilustrować kartkę w kalendarzu. Temat: Australia. Pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy? Pustka, ciężarówka, bar i długie cienie.

– Gdy nie maluję, próżnuję albo gapię się. No i mnóstwo czytam – dodaje. Dziś temu wszystkiemu oddawał się cały dzień, leżąc na hamaku. Pytany o szczęście, uśmiecha się. – Bywam szczęśliwy. Chociażby na tym hamaku był taki moment, gdy obserwowałem przesuwające się chmury i słyszałem brzęczącą pszczołę.


Tekst: Beata Woźniak
Fotografie: Galeria Grafiki i Plakatu, archiwum malarza

reklama