Układanki ze wspomnień – kolaże Aleksandry Morawiak
ArtyściMoje kolaże to nie tylko wymyślone historie. Część z nich się zdarzyła, mnie lub innym kobietom – mówi Aleksandra Morawiak.
Skończyłaś fotografię, ale zajmujesz się kolażem?
Trochę przypadkiem. Na trzecim roku łódzkiej filmówki nie zrobiłam zdjęć na jedno z zaliczeń i wpadłam na pomysł, by wykorzystać prace innych. Obrobiłam je w komputerze i powstał dyptyk o rodzeństwach, które wyglądały jak bliźnięta. Praca bardzo się spodobała, więc pomyślałam, że mam do tego talent. Ostatecznie nawet dyplom na Wydziale Fotografii zrobiłam z kolaży.
Ludzie zawsze zajmują w twojej pracy ważne miejsce, wcześniej robiłaś im portrety, a teraz wycinasz...
Człowiek jest też dla mnie czymś bardzo plastycznym, w kolażach bawię się nim trochę jak w kubizmie. Dzielę na części, pokazuję tylko fragmenty twarzy czy sylwetki, tak by nie można było rozpoznać, kim jest.
Te kolaże są też mocno botaniczne.
Czuję się bardzo związana z naturą. Kocham zwłaszcza kwiaty – cięte i doniczkowe – i chętnie się nimi otaczam. Uwielbiam życie w mieście, ale gdy mogę spędzić czas wśród natury – korzystam – tam zupełnie inaczej odbieram dźwięki, zapachy. Mam w komputerze duże botaniczne zbiory i często używam kwiatów czy ptaków – są bardzo wdzięczne, dodają delikatności, lekkości...
...kobiecości.
Tak, uwielbiam być kobietą, dlatego kobiety pokazuję najczęściej. A że od dzieciństwa kocham też wymyślać opowieści, moim bohaterkom nie tylko nadaję cechy czy imiona, ale dopisuję im historie inspirowane między innymi moimi snami. Czasami wykorzystuję też opowieści dziewczyn, które kiedyś spotkałam, bo lubią mi się zwierzać. Wiele z nich, choć są młode, sporo przeszło.
Stąd tytuł twojej strony „Liquid memory”, czyli płynna pamięć?
Od początku tak określam to, co robię. Płynne, bo elementy, których używam, są wycięte i abstrakcyjne. Ale moje prace są też bardzo związane z pamięcią. Można powiedzieć, że tnę na kawałki wspomnienia i przeżycia – każdy z nich coś znaczy. Potem te fragmenty, jeden po drugim, układam na wybranym tle. Robiąc to w komputerze, mam kontrolę nad swoimi pracami, gdy coś mi się nie podoba, mogę to zmienić. Inaczej niż w fotografii, gdzie nie wszystko zależało ode mnie.
Myślisz, że ludzie w kolażach odnajdują te historie?
Wiem, że część osób traktuje je tylko jako dekorację na ścianę. Ale są również tacy, którzy widzą w nich coś więcej, opowieść. I to mnie bardzo cieszy.
Kontakt do artystki: aleksandramorawiak.com
ROZMAWIAŁA: AGNIESZKA WÓJCIŃSKA
ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE ARTYSTKI