Dywaniki i pasiaki – niezwykłe fotografie krajobrazu Małgorzaty Gajos i Anny Gawryszewskiej
ArtyściW duecie fotografują krajobrazy, które natura sama układa w piękne kompozycje. Polują na dobre światło, by widok pola, góry czy lasu zamienić w malarski kadr.
Z Małgorzatą Gajos I Anną Gawryszewską rozmawiała Agnieszka Wójcińska
Z wielu rzeczy, które można fotografować, wybrałyście krajobraz.
Ania: Zajmujemy się bardzo zróżnicowaną fotografią, ale krajobrazy lubimy szczególnie. Mnie w plenerze często zatrzymuje detal i potrafię długo fotografować wybrany kwiatek lub inny motyw. Jeśli wypatrzę motyla, to biegam za nim po łące.
Małgosia: Poznałyśmy się na portalu fotograficznym. A pejzaż uwiódł nas na wyjeździe z grupą fotograficzną na Morawy. Jednocześnie odkryłyśmy, że dobrze nam się razem podróżuje i pracuje. Pomyślałyśmy, że warto, żeby z naszej pasji coś powstało i tak narodził się pomysł na wspólny projekt „Rok w Lanckoronie”.
Dlaczego akurat Lanckorona?
M: Jeżdżę do tego miasteczka od 20 lat do wuja, który ma tam dom, i darzę je wielkim sentymentem. Fotografowałam Lanckoronę już od pewnego czasu. Jest tu taka różnorodność krajobrazów i fantastyczni ludzie, że warto pokazać, jak się zmieniają. Rok przeciągnął się do trzech lat. Powstał bogaty obraz tego wyjątkowego miejsca – miałyśmy kilka wystaw, m.in. w Piwnicy pod Baranami. Teraz chciałybyśmy wydać album – może jakieś wydawnictwo zainteresuje się zebranym przez nas materiałem.
A: Fotografia sprzyja nowym znajomościom. Wystawa w Krakowie zaowocowała kolejnym projektem – „Rok na Żuławach”. Obecnie więc dzielimy czas między Lanckoronę a Żuławy. W drodze na południe stałym punktem stało się Ponidzie.
M: Przypadek odgrywa dużą rolę przy wyborze tematów. Kiedy ruszamy w trasę, ja prowadzę, a Ania robi notatki. Jeśli po drodze trafi się ładna okolica, wracamy w to miejsce. Czasem hamujemy gwałtownie i od razu wyciągamy sprzęt. Wtedy liczy się czas, żeby ta krótka chwila i światło nam nie uciekły.
Zobacz też: Zwierzęce portrety – zachwycające fotografie przyrody Jacka Kusza
Co jest najważniejsze, właśnie światło?
A: Jest bardzo ważne. Najprzyjemniejsze dla oka jest poranne albo wieczorne, gdy kolory są ciepłe i przyjemne w odbiorze. Ostre światło przy bezchmurnym niebie nie daje fajnego klimatu. Za to chmury bywają bardzo fotogeniczne.
M: Ja kocham też „zielone światło”, które pojawia się tylko w czerwcu i do połowy lipca, gdy wokół jest mnóstwo wybujałej roślinności. Kiedy słońce się budzi, powstaje zielona poświata. Ale uwielbiamy też mgłę – letnią i jesienną. Buduje klimat i tajemnicę.
Co jeszcze się liczy?
M: Kompozycja. Jako projektantka wnętrz zawsze myślę, jak zdjęcie będzie wyglądało na ścianie. Natura tworzy niesamowite kompozycje. Ludzie na co dzień ich nie widzą, ale oko fotografa potrafi je wyłapać. Najbardziej lubię, kiedy kadr ma wyraźne podziały – może być abstrakcyjny, tworzyć coś w rodzaju pasiaka czy dywanika, bo cenię porządek. Lubię też zbliżenie na detal, a za nim wiele planów.
A co was pociąga w fotografowaniu krajobrazu?
A: To przestrzeń, której tak bardzo brakuje w wielkim mieście, i czas tylko dla mnie.
M: Taki rodzaj równoległego życia. Na co dzień intensywnie pracuję. A kiedy ruszam z aparatem w teren, często przed wschodem słońca, niosę ciężki sprzęt, nagle jestem w innym świecie. Wędruję, szukam kompozycji i historii, które mogłyby się za nimi kryć. Czasem myślę cytatami z książek, obudowuję je w krajobraz. Wiem, że odbiorca może mieć inne skojarzenia, ale cieszę się, gdy za ujęciem widzi opowieść.
Kontakt: facebook.com/rokwlanckoronie