Obce rarytasy

Sztuka

Wszystko zaczęło się od pejzażu. – Kupiliśmy go z żoną, gdy urządzaliśmy dom – opowiada Stanisław Bogacki. – Potem jeszcze jeden, i tak już poszło...

Zaczątkiem galerii była nasza kolekcja – mówi współwłaściciel poznańskiego Artykwariatu Stanisław Bogacki – od początku chcieliśmy zachęcać ludzi do kupowania sztuki zagranicznej. Przed wojną w polskich prywatnych kolekcjach było znakomite malarstwo europejskie. Później przyzwyczailiśmy się, że piękne obrazy czy porcelanę oglądamy tylko w muzeach. Artykwariat powstał, by to myślenie zmienić.

Dzieła na sprzedaż Artykwariat ściąga przede wszystkim z zagranicy. Wybierają je właściciele ze swoim zespołem. – Szukamy tego, co jest dostępne cenowo – podkreślają. Zwracają też uwagę na malarzy o znakomitym warsztacie, którzy nie przebili się marketingowo: Díaza de la Peñę, związanego z École de Barbizon, czy Alberta Marqueta – przyjaciela Henriego Matisse’a, który nigdy się nie wypromował, bo był... nieśmiały.

W galerii kupimy prace między innymi Karla Daubigny’ego, Léona de Smeta czy holenderskiego klanu rodziny Koekkoeków. Wisienką na torcie jest martwa natura z motywem vanitas pędzla Jana Pietera Brueghela. To artysta z trzeciego pokolenia słynnej rodziny, przypisuje mu się 64 obrazy. Ostatni to właśnie ten z Artykwariatu. Inną ciekawostką jest portret dziewczynki pędzla Hermanna Kauffmanna. Po zdjęciu ramy ukazał się niewidoczny fragment obrazu – malowany pluszowy miś. Kto wie, jaka jest historia ukrytego pluszaka? Stanisław Bogacki opowiada, że jego celem jest zachęcanie ludzi do tego, żeby otaczali się pięknymi przedmiotami. Artykwariat organizuje więc wystawy: malarstwa holenderskiego, porcelany Rosenthala, a nawet… sztuki aborygeńskiej. Regularnie odbywają się także otwarte spotkania tematyczne i lekcje sztuki dla uczniów.

Artykwariat, www.artykwariat.pl

Tekst: Staszek Gieżyński

reklama