W pokłonie trzech króli artyści od wieków przemycają nie tylko religijne metafory, ale też polityczne aluzje i... nowości ze świata mody.
Gdy w Betlejem narodził się Jezus, przybyli doń Mędrcy ze Wschodu, by złożyć pokłon. Prowadziła ich gwiazda, a w darze przynieśli mirrę, kadzidło, złoto. Tyle wyczytamy w Biblii. Imiona Kacpra, Melchiora i Baltazara nadano im dopiero gdzieś w Aleksandrii w VI wieku.
Ich droga do Betlejem jest niejasna. Anglik T.S. Eliot w wierszu „Podróż Trzech Króli” pisał, że „mroźna to była wyprawa”. „Jechali trzej królowie przez ziemię rudą i skwarną” – odpowiadał w swojej balladzie Krzysztof Kamil Baczyński. Biegły w geografii podróżnik Marco Polo powiadał, że przybyli z miasta Sawa w Persji. Równie tajemniczy jest ich wiek i wygląd. Wszystkie te zagadki próbowali dla nas przez wieki rozwiązać artyści. I jak najpiękniej pokazać na obrazach.
Początkowo twórcy malowali tylko najważniejsze osoby: Marię z Jezusem na kolanach i trzech mężczyzn z darami. Ci często mieli na sobie perskie spodnie i frygijskie czapki, tak jak w antyku przedstawiano barbarzyńców. Dlaczego? Bo scena obdarowywania Dzieciątka była powtórzeniem hołdów składanych przez podbite ludy rzymskiemu cesarzowi. Pokonani nieśli przed sobą złote wieńce laurowe.
{google_adsense}
W V wieku królowie nabrali cech metaforycznych. Jeden stał się starcem, drugi młodzieńcem, trzeci mężczyzną w średnim wieku. Uosabiali całość ludzkiego życia. Tysiąc lat później zaczęto przedstawiać królów jako mieszkańców różnych stron świata: Murzyna, Maura i Europejczyka. Gdy zerkniemy na pocztówkę zaprojektowaną przez Zofię Stryjeńską, zauważymy, że dwaj z nich są chłopami o słowiańskich rysach twarzy.
Z czasem scenę pokłonu wzbogacono o Józefa i aniołów. Na przedstawieniu z wawelskiego ołtarza Matki Boskiej Bolesnej za sceną hołdu widzimy tłumek stojący za płotkiem. W ten sposób często pokazywano pasterzy, którzy również przybyli z hołdem. I czekają na swoją kolej. Na XIX-wiecznym przedstawieniu autorstwa Teodora Baltazara Stachowicza panuje już zupełny tłok, królowie przybywają z paziami, sługami i strażnikami.
Społeczna nierówność między biedną rodziną cieśli a królami podkreślana jest często strojem. Królewskie odzienie dawało artystom znakomity pretekst do pokazania malarskich umiejętności. Maryja ubrana jest zazwyczaj skromnie, często w błękitną suknię kojarzoną z niepokalanym poczęciem. Na „Pokłonie Trzech Króli” Mikołaja Haberschracka Mędrcy ze Wschodu noszą bardzo realistyczne – i modne – szaty. Na płaskorzeźbie Wita Stwosza zarówno królowie, jak i Maryja z Dzieciątkiem skąpani są z kolei w złocie. To symbol królewskiej godności, przynależnej także Jezusowi.
W przedstawienia wdzierała się czasem codzienność, na dodatek polityczna. Obraz z ołtarza Matki Boskiej Bolesnej w roli Mędrców ze Wschodu obsadza Władysława Jagiełłę, Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego. Czysty „pijar”. Ołtarz ufundowała Elżbieta, żona Kazimierza Jagiellończyka, w czasach, gdy Jagiellonowie nie cieszyli się popularnością. Obraz ocieplał wizerunek rodu, pokazując Władysława jako spadkobiercę ostatniego Piasta.
Na początku XX wieku Kazimierz Sichulski stworzył podobny obraz. Młodopolski tryptyk pokazuje ubranych w ludowe, pięknie haftowane stroje bohaterów. Dwaj królowie po lewej to personifikacja Polski i Litwy – u tego pierwszego widać nawet włócznię św. Wojciecha. Po prawej stoi król przedstawiający Ruś.
Niezależnie jednak od sposobu pokazywania sceny pokłonu, politycznych podtekstów czy artystycznych ambicji twórców najważniejsze pozostawało przesłanie nadziei i miłości. „Powracali, pośpieszali z wysokości trzej królowie nauczeni miłości” – kończył wiersz Baczyński.
tekst: Staszek Gieżyński
zdjęcia: Muzeum Narodowe w Krakowie, Teresa Żółtowska-Huszcza/Muzeum Narodowe w Warszawie