Tabanda - meble dobrze zaprojektowane

Design

Megi Malinowska: Tak, tak, nazwa pracowni – Tabanda – wzięła się od tej bandy, czyli naszej trójki. Jesteśmy jak jedno ciało z trzema głowami: zawsze mamy trzy odmienne zdania, a mimo to świetnie się dogadujemy. Może to dzięki sportowi, bo połączyły nas nie tylko studia architektoniczne, ale też miłość do snowboardu, rowerów, kitesurfingu. W końcu sport uczy pokory i działania w zespole.

Tomek jest mistrzem frezarki. Filip – społecznik, wszystko załatwi, robi modele w 3D. Ja – zawsze poukładana, kontaktuję się z klientami i prasą. Oczywiście wszyscy projektujemy.

W sklejce zakochaliśmy się podczas stypendiów we Francji i Londynie. To bardzo plastyczny materiał, wytrzymały, dający dużo możliwości. Choć skończyliśmy architekturę, skupiliśmy się na meblach. Może trochę z lenistwa (śmiech): szybciej widać efekt. Jednym z pierwszych projektów była Lampania: nasza przyjaciółka Ania (stąd nazwa) organizowała parapetówkę, a nie miała lampy. Więc ją zrobiliśmy. Potem krzesło: zauroczyła nas wystawa sprzed kilku lat o wzornictwie lat 60. Stworzyliśmy prototyp inspirowany krzesłem Muszelka, ale to nie było nasze. Po wielu próbach zamiast sklejki użyliśmy blachy aluminiowej, a od kształtów organicznych przeszliśmy do industrialnych. Dziś Diago występuje też w wersji soft, obity filcem.

Wysłuchała: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: Tabanda
Więcej na: www.tabanda.pl

reklama