Szalone wnętrza Jade Jagger

Design

Jej ojcem jest legendarny Stones, matką – modelka Bianca Jagger, a niańką był zwariowany Andy Warhol.

Jade Jagger – kobieta skazana na sukces.

Po rozwodzie rodziców mała Jade często przesiadywała w studiu ojca chrzestnego, ekscentrycznego artysty. – Mama podrzucała mnie do Warhola na kilka godzin i leciała na miasto pozałatwiać pilne sprawy. W roli babysitter Andy sprawdzał się znakomicie. To z nim po latach wypiłam swój pierwszy kieliszek szampana – wspomina Jade. – Jako mała dziewczynka zsikałam się raz na jego pracę – opowiada. – Ale nie krzyczał. Śmiał się, że obraz na tym zyskał i poprosił, żebym zrobiła to jeszcze raz.

Jade zaczynała w 1996 roku jako dyrektor kreatywna w znanej jubilerskiej firmie Gerrard & Co. Pięć lat później stworzyła własną markę Jezebel z ubraniami i biżuterią: jedną z bardziej znanych jej kolekcji jest Disco Diamond inspirowana klubowym stylem lat 70. i 80. – Zawsze fascynowały mnie dyskotekowe kule. Sama mam jedną nad basenem – tłumaczy. Kule są więc na T-shirtach, bransoletach, naszyjnikach. Oczywiście z diamentami i kryształami. Marka Jezebel spodobała się, a kariera Jade nabrała tempa: zaczęła się pojawiać na wybiegach jako modelka, wystąpiła w filmie o swoim ojcu „Being Mick”. Jeszcze na dobre nie otrząsnęła się z pierwszego sukcesu, a już czekał ją następny.

Któregoś dnia do drzwi Jade zapukali dizajner Philippe Starck i architekt John Hitchcox. Zaproponowali współpracę przy projektowaniu wnętrz. Obaj świetnie znali rodzinę Jaggerów. Starck bywał w kultowym night clubie Studio 54, w którym bawili się również rodzice Jade (do historii przeszedł triumfalny wjazd jej matki na białym koniu prowadzonym przez nagiego mężczyznę). Z kolei Hitchcox zaprosił Jaggera na swój ślub. Znajomym rodziców się nie odmawia.

Tak zaczęła się przygoda z firmą Yoo, która urządza luksusowe apartamenty. Pracują tu takie tuzy dizajnu, jak Kelly Hoppen czy Marcel Wanders. Jade, chociaż nigdy nie skończyła odpowiednich studiów, dotrzymuje im kroku: projektuje lampy, meble, a nawet kuchenki. Jej pomysł na wnętrza? – W dzieciństwie często się przeprowadzałam i poznawałam mnóstwo ludzi: urodziłam się w Paryżu, do szkoły chodziłam w Anglii, młodość spędziłam na Manhattanie. Jestem przyzwyczajona do różnych stylów życia, różnych domów, różnej sztuki – opowiada. Dlatego świetnie łączy fantazję bohemy, mieszczańską tradycję Londynu i nowojorski modernizm. W modzie taki styl nazywany jest boho-chic. Może niedługo przyjmie się też we wnętrzarskim świecie.

Kiedy rok temu Jade wystawiła na sprzedaż mieszkanie w Londynie i przez kilka miesięcy szukała chętnego, angielskie tabloidy zaczęły ironicznie pytać: „Czy nikt nie chce łazienki z klubową rurą do tańca pośrodku?”. No cóż, ekscentryczność Jade nie wszystkim przypada do gustu. A to i tak nie jest szczyt jej możliwości: w domu na Ibizie (ten również szuka nowego właściciela) do sypialni wchodzi się przez okrągłą dziurę w ścianie, a owalny salon z ławami ustawionymi pod ścianami wygląda jak hippisowski namiot. Ciekawe, jakie są jej kolejne rezydencje: penthouse w londyńskiej dzielnicy Kensal Rise i drewniana chata na Goa, którą odwiedza ostatnio bardzo często. – Zwariowałam na punkcie indyjskich tkanin. Uwielbiam usiąść przed domem i szyć dla siebie ubrania. Choć czasem czuję się jak babcia, która robi na drutach – śmieje się.

Tekst: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: Alexandra Public Relations