Warren Platner ma zaledwie 22 lata, gdy kończy architekturę. Jest rok 1941, wojna. Amerykańska armia eksperymentuje z nowymi materiałami. Dizajnerzy wprowadzają sztuczne tworzywa na salony, a architekci podbijają niebo stalowymi konstrukcjami drapaczy chmur.
Platner pracuje w studiu znanego projektanta Saarinena. Jest zafascynowany nie tylko nowymi materiałami, ale i skandynawskim spojrzeniem na dizajn. Saarinen kombinuje właśnie, jak z żywicy poliestrowej zbrojonej szklanym włóknem wytłoczyć superwygodne siedzisko (wychodzi mu w 1946 roku fotel Womb Chair), Platner ceni mistrza, ale wybiera co innego – jego wyobraźnię rozbudzają stalowe konstrukcje. Po latach zaprojektuje najbardziej dochodową restaurację w Ameryce, czyli „Okno na świat” na 106. i 107. piętrze północnej wieży World Trade Center, ulubione miejsce białych kołnierzyków. Przez olbrzymie okna mogą podziwiać panoramę tętniącego życiem dolnego Manhattanu (restauracja przestała istnieć 11 września 2001 roku).
Do historii wzornictwa Platner przeszedł dzięki jednej kolekcji, ale za to jakiej. Fotele, taborety, stoliki zrobił z niklowanych stalowych drutów. Pokazał to, co inni okrywają skórą lub tkaniną – czyli szkielet mebli – i tym samym wyciągnął na światło dzienne ich duszę. Zwykły pręt przypomina rzeźbę. Przestaje być konstrukcją, a staje się synonimem elegancji.
Kolekcję, która dla wszystkich była ikoną modernizmu lat 60. XX wieku, do dziś produkuje i sprzedaje firma Knoll.
Filmy o przygodach Bonda słyną z najlepszych samochodów, najpiękniejszych kobiet i najbardziej ekscentrycznych mebli. Szkoda tylko, że w „Quantum of Solace” fotelom Platnera przypadł w udziale niewdzięczny koniec – malowniczo wylatują w powietrze. – Jaka piękna katastrofa – wypada zacytować Greka Zorbę.
Tekst: Anna Ozdowska
Fotografie: www.knoll.com, Erbe, www.hermanmiller.com,
Dystrybucja w Polsce: www.vitra.com