Wbrew nazwie z cebulą ma niewiele wspólnego. Gdy na stary ląd po raz pierwszy dotarła chińska porcelana z tym wzorem (300 lat temu), ktoś po prostu pomylił namalowane na naczyniach owoce granatu z wyciskającym łzy warzywem.
Skąd ta nazwa?
Wzór cebulowy z cebulą ma niewiele wspólnego. Gdy na stary ląd po raz pierwszy dotarła chińska porcelana z tym wzorem (300 lat temu), ktoś po prostu pomylił namalowane na naczyniach owoce granatu z wyciskającym łzy warzywem.
Zdobienia
Cebulaki (to potoczna nazwa) podbiły serca europejskiej arystokracji w XVIII wieku. Mniej więcej w tym czasie powstała słynna manufaktura w Miśni, która zwietrzyła dobry interes i w 1739 roku zaczęła produkować porcelanę z cebulowym wzorem. Ostateczną formę ornamentowi nadał malarz Johann Kretzschmar: na brzegach talerzy zostawił cebule, ale na środku zamiast lotosu, który malowali Chińczycy, umieścił chryzantemę z pnącymi się pędami i ząbkowanymi liśćmi.
{google_adsense}
Kolor
Miśnieńską porcelanę maluje się kobaltem (barwnik odporny na wysoką temperaturę), a potem rysunek pokrywa szkliwem, co zabezpiecza go przed zniszczeniem. – Nie jest to łatwe: nanoszony barwnik wsiąka w biskwit jak atrament w bibułę i poprawki nie wchodzą w grę – mówi Andrzej Kareński- -Tschurl z firmy Rosenthal. – Dlatego miśnieńskich artystów porównuje się z saperami, bo pomylić mogą się tylko raz.
ZOBACZ WIĘCEJ: Dom w cebulowych kobaltach
Jak szukać oryginałów
Kobaltowy wzór naśladowała cała Europa, zwłaszcza warsztaty w Turyngii. Ale jedynie naczynia z Miśni znakowane są skrzyżowanymi mieczami z kropką między rękojeściami (tak zwany Punktzeit). – I to nie tylko na denku, miecze ukryte są też gdzieś we wzorze – zaznacza Andrzej Kareński-Tschurl. Marzeniem każdego kolekcjonera są ażurowe bomboniery, wielopoziomowe etażery, kandelabry i wazony. To wydatek nawet kilku tysięcy złotych.
Opracowanie: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: Meissen
Porcelanę kupimy w salonach Rosenthal