Jego meble są jak sztuka. Posrebrzane kubiki, stołki barowe z trąbkami, powabne konsole.
Urodził się w Bejrucie, ale wychował we Francji. Studiował architekturę w Paryżu, a został projektantem wnętrz w Londynie. Życie wciąż płatało Rabihowi Hage figle, ale z dobrym skutkiem.
Najpierw pociągały go projekty przemysłowe i architektura publiczna: w 1988 roku pracował przy budowie paryskiej stacji Montparnasse TGV, potem biurowca Atrium w Boulogne sur Mer France i francuskiego pawilonu na targach Universal Exhibition w Sewilli. Szpitale, mosty, centra handlowe – to był jego żywioł. Aż do czasu, gdy w 2001 roku Rabih Hage przeniósł się do Londynu.
Przeprowadzka była dobrą okazją do zastanowienia się, co dalej. Przypomniał sobie szczęśliwe czasy, gdy tuż po studiach urządził we Francji kilka starych posiadłości i zameczków. Zatęsknił za klasyką i projektami na ludzką miarę. Z dnia na dzień rzucił architekturę i został projektantem wnętrz. Od tamtej pory domy i mieszkania, które urządza, mają dużo ze stylu angielskiego, trochę eklektyzmu, ciut art déco i zawsze mnóstwo ciepłych tkanin, kolorów, spokoju i elegancji.
Rabih dawno już zapomniał o minimalizmie i pomieszczeniach hi-tech. Teraz stawia na meble, które „będą jak sztuka” – nadal funkcjonalne, ale równocześnie piękne i z gracją: posrebrzane skrzynie, kubiki, konsolki na smukłych nogach, szezlongi z wysuwanymi drewnianymi podnóżkami, stołki barowe z nogami w kształcie trąbki, drewniane ławy, w których można zmrozić szampana, czy zgrabne fotele i kanapy obite lnem. Zresztą mebli nie robi sam.
W 2002 roku otworzył w eleganckiej dzielnicy Chelsea w Londynie studio projektowe i do współpracy zaprosił młodych projektantów. Przedmiotami, które wymyślają (nie tylko krzesła i stoły, ale też lustra, rzeźby, porcelanę), mebluje domy klientów. A tych nie brakuje.
Urządza typowo wiejskie gospodarstwa i mieszczańskie kamienice ze sztukateriami na ścianie i dobrym malarstwem. Jakby tego było mało, tuż obok studia otworzył galerię, którą szumnie nazwał „Laboratorium idei”. Organizuje tu wystawy najlepszej sztuki użytkowej, seminaria, dyskusje o wzornictwie, ale i najzwyczajniej zaprasza znajomych i przyjaciół. Bywanie u Rabiha Hage to coś i niejeden czeka na hasło: „Co robisz w piątek? Może byś wpadł?”.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: Alexandra Public Relations
reklama