Hans J. Wegner pobił wszelkie rekordy: zaprojektował osiemset krzeseł, czterysta sztuk The Chair zamówiła u niego jedna z amerykańskich restauracji, od sześćdziesięciu lat produkowane jest Wishbone Chair.
Krzesła były jego konikiem. Dzięki niemu wyszły zza stołów, wyjrzały z sieni, przestały ukrywać się po kątach. Stanęły w salonach, holach, na równych prawach z komodami czy łóżkami. I bez skrępowania pokazały swoje wdzięki. „Bo krzesło powinno być ładne z każdej strony” – takie motto miał Wegner.
Słynny projektant to trzeci, obok Finna Juhla i Arne Jacobsena, mistrz duńskiego wzornictwa. Zresztą z tym ostatnim w latach czterdziestych pracował nad projektem ratusza w Århus i wymyślił do niego meble. To wtedy powstały pierwsze krzesła Hansa.
Wcześniej, niczym dawny ebenista, robił kabinety. Już jako piętnastolatek lubił i potrafił pracować w drewnie. Jego ówczesny szef, widząc, że ma talent, namówił chłopaka, aby spróbował sił w szkole wzornictwa przemysłowego. Przez sześćdziesiąt lat Hans nieprzerwanie szukał pomysłów na krzesło, bo jak mówił: „Nikt jeszcze nie wymyślił idealnego”.
„Musimy uważać, by wszystko, co robimy, nie było tak śmiertelnie poważne. Musimy się bawić, ale bawić się na poważnie”. Duńczyk z jednej strony traktował meble z przymrużeniem oka, z drugiej – był nieznośnym perfekcjonistą. Z myślą o hotelach i biznesmenach spędzających w nich sporo czasu zrobił specjalne krzesło-wieszak, na którym można było powiesić marynarkę. Pomysł bardzo spodobał się duńskiemu królowi, który natychmiast zamówił mebel. Przyszło mu jednak czekać aż dwa lata – tak pieczołowicie Wegner dopracowywał szczegóły.
Zresztą wszystkie meble robił ręcznie, a to też pracy nie przyśpieszało. Kiedy wymyślił Round Chair, jedna z amerykańskich restauracji zamówiła aż czterysta sztuk. Ale firma Hansen, dla której powstało, była za mała, by podołać temu zleceniu. Wtedy Amerykanie zaproponowali, że wyprodukują krzesło u siebie. Ruszyły negocjacje. Wegner jednak szybko je zerwał, twierdząc, że mebel mogą zrobić tylko Duńczycy, i tylko ręcznie. – Przecież wyprodukujemy go szybciej w fabryce – dziwili się Amerykanie. – My też byśmy mogli, ale to już nie będzie to samo – odpowiedział projektant. Hans nie zbił fortuny na zamówieniu zza oceanu. Jednak sukces i tak odniósł: w 1960 roku podczas telewizyjnej debaty politycznej na Round Chair zasiedli Nixon i Kennedy walczący o fotel prezydenta.
Wegner nawet na wakacjach nie pozwalał sobie na odpoczynek. Podobno fotel Flag Halyard usypał... z piasku. Któregoś słonecznego dnia, podczas urlopu w mieście Århus, wybrał się z rodziną na plażę i akurat wtedy przyszedł mu do głowy pomysł. A że nie zabrał szkicownika, zbudował krzesło z piasku. Mebel był inny niż wszystkie dotąd, bo zamiast drewnianej ramy miał chromowaną i przypominał fotele Le Corbusiera.
Projektant ujmował też skromnością. O Round Chair mówił: „Można je było zrobić już sto lat temu. Nie ma w nim nic zaskakującego”. Podobnie odpowiadał na pytania o duńskie wzornictwo: „To tylko efekt ciągłego upraszczania formy” – wyjaśniał. Zmarł w 2007 roku i choć jego meble nieraz były wyróżniane i trafiły nawet do MoMA, do końca uważał, że najlepszego krzesła wciąż jeszcze nie wymyślił.