Ściany wyłożone złotem, alabastrowe stoliki i jedwab pod nogami – to przepis Stephanie Coutas na idealny dom.
Miała projektować ubrania. Stwierdziła jednak, że moda za szybko się starzeje, a ona chce tworzyć coś trwalszego. Zajęła się więc urządzaniem domów. Z dawnej pasji została jej miłość do materiałów. Zwykle w jednym wnętrzu łączy różne tkaniny w tym samym kolorze. – Podoba mi się skóra i ręcznie drukowane welwety z metalową nicią – opowiada Stephanie.
Do mody nawiązywało też jej pierwsze zlecenie. – Miałam zaprojektować butik „Cambon 4 kid’s” z ubrankami dla dzieci. Ściany pomalowałam w pasy. Po jednej stronie w błękitach – tam znalazły się ubranka dla chłopców, po drugiej w kolorach fuksji i pomarańczy – dla dziewczynek. Pośrodku akwarium. Od tej pory zakupy sprawiają przyjemność już nie tylko mamom, ale i dzieciom. O to chodziło!
Lubi urządzać wnętrza luksusowe i wyrafinowane. Ściany pokryte płatkami złota i srebra, krany z dmuchanego weneckiego szkła, stoliki z alabastru, a na podłogach jedwabne dywany.
– Często sięgam po masę perłową, włókno bananowca i drzewa kapokowego. No i mam słabość do dekoracji z brązu – tłumaczy francuska projektantka. W jednym z apartamentów stanęły nie tylko rzeźby (nawiązujące do sztuki etruskiej) i lampy, ale nawet futryny drzwi zrobiono z tego materiału. Część mebli wymyśla sama, dodatki i sztukę zamawia u przyjaciół. – Dywany? Tylko od Tai Ping, firmy założonej w Hongkongu w 1956 roku. Rzeźby – od artysty Marca Petit. A obrazy – od Miguela Chevalier – wymienia. I podkreśla, że jej wnętrza to efekt pracy 11-osobowego zespołu. – Z ich pomocą poradziłabym sobie nawet z podwodnym hotelem!
Tekst: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: www.stephaniecoutas.com
reklama