Trzy lata temu w Andaluzji. Iza Sojka, szczupła szatynka około czterdziestki, terminuje w manufakturze kafli. Nie są zwyczajne, tylko betonowe, robione tradycyjnymi metodami. Iza też nie jest zwyczajnym robotnikiem. Na co dzień mieszka w Warszawie i prowadzi małe wydawnictwo. – Zima, w fabryczce temperatura poniżej zera – opowiada. – A ja cała pokryta pyłem targałam 15-kilogramowe formy. Byłam szczęśliwa, choć to, co zrobiłam, w większości trafiało na przemiał – dodaje. I wyjaśnia, że stara jak świat technologia robienia kafli z betonu tylko z pozoru wydaje się prosta.
Metalowy wzornik wkładamy do stalowej formy. Potem wlewamy do niego masę cementowo-marmurową i pod prasę. Ale diabeł tkwi w szczegółach.
Cztery lata temu pod Płockiem. Zaczęło się od wycieczki do zrujnowanego dworu, gdzie znalazła kafel. – Cały w czerwieniach. Niesłychanie aksamitny w dotyku. I choć było widać na nim upływ czasu, wyglądał pięknie – wspomina swój skarb. Wtedy uświadomiła sobie, że taką podłogę chce mieć w swoim domu. Jakie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że betonowe kafle niełatwo kupić, a informacji o nich praktycznie nie ma.
Zaczęła jednak uważniej patrzeć pod nogi i zobaczyła je a to w przedwojennej kamienicy, a to w małym kościółku, na kolejowym dworcu. Przed wojną takie płytki produkowało Opoczno, ale dzisiaj nikomu nie chce się bawić w ręczną robotę. – Kiedy oznajmiłam rodzinie, że otworzę fabryczkę, pukali się w czoło. I tak trafiłam do Andaluzji. Pomogła moja przyjaciółka Carmen, której rodzina prowadzi manufakturę kafli. Dawno temu zamówienia w niej składał sam Gaudi – wspomina. Po powrocie do Polski założyła firmę Purpura i zaczęła eksperymentować, ale beton się rozpadał, a kolory wychodziły niejednolite. Teraz już wie, że w tym fachu liczą się szczegóły, na przykład to, jak grubo zmielona jest marmurowa mączka. Wie też, że manufaktury nie da się prowadzić w pojedynkę. Pomaga jej mama i kilku oddanych pracowników.
Dawno, dawno temu. Kiedy Iza była małą dziewczynką, mieszkała w zwyczajnym bloku. Najlepiej jednak czuła się u dziadków w kamienicy. Ile tam było skarbów! Uwielbiała stare meble, zegary i skrzypiące podłogi. A potem już przez całe życie zwracała uwagę na detale – zdobienia starych budynków, magiczne klatki schodowe i skrzynkowe okna. Betonowe kafle wpisują się w te fascynacje doskonale. Wzory, które wymyśla Iza, też nawiązują do historycznych ornamentów: z Hiszpanii, Francji czy renesansowych florenckich pałaców. Niczego jednak nie traktuje dosłownie i zawsze doda coś od siebie.
Najpopularniejszy wzór? Patchwork, czyli mieszanka różnych kafli. To dla tych, którzy nie mogą się zdecydować.
Za rok, może dwa. Iza obiecuje sobie, że wyda album o ukochanych podłogach. Z pięknymi zdjęciami i informacjami, które udało jej się odnaleźć przez ostatnich kilka lat.
– Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie nowoczesny wzór, inspirowany polskim folklorem – zdradza. Będzie interesująco wyglądał na podłodze.
Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: Rafał Lipski
Projekt wnętrza (kuchnia): K. Baumiller, A. Kossowska, projekt holu: A. Jaraczewska-Tomczyk
Kontakt: www.purpura.eu