Nazwisko Mies, czyli po niemiecku „biedny”, nie wróżyło nic dobrego, zwłaszcza gdy chciało się projektować coś więcej niż kościoły.
Dlatego syn murarza, który szlify zdobywał w przykatedralnej szkole budowlanej w Akwizgranie, dodał sobie matczyne van der Rohe. Brzmiało lepiej. Jak na mistrza modernistycznej architektury przystało.
Jedno z najsłynniejszych krzeseł świata – dziś symbol nowoczesnego wzornictwa – Ludwig Mies van der Rohe stworzył ponad 80 lat temu na wystawę światową w Barcelonie. Niemcy zamówili u niego leżankę monumentalną i drogą, choć sam projektant był zwolennikiem Bauhausu, a więc rzeczy funkcjonalnych i na każdą kieszeń. Ale na krześle miała zasiadać para królewska – nadarzyła się więc świetna okazja, by puścić wodze fantazji.
Barcelonę wzorował na etruskim krześle sella curulis. Gdy razem z Lilly Reich, swoją partnerką życiową, wymyślili siedzisko z cielęcej skóry zawieszone na szerokich pasach i lśniących ramach, współczesny tron był gotowy.
Jak dostojnie wyglądał na nim Michał (Maciej Zakościelny), współwłaściciel dużej firmy architektonicznej z filmu „Tylko mnie kochaj”. Pewny siebie, nieco arogancki, istny pan i władca życia. Myśli, że nikt mu nie podskoczy, dopóki do jego drzwi nie zapuka pewnego dnia kilkuletnia Michalina, jak się okazuje – jego córka. Od teraz przestaną się liczyć wymuskane wnętrza i skórzane fotele, nawet tak wypasione jak Barcelona.
Ani mebel, ani budynki van der Rohe nie przypadły do gustu nazistom, którzy uznali, że są za mało germańskie. W 1938 roku Mies stwierdził więc, że klimat mu nie sprzyja i postanowił wyjechać do Stanów Zjednoczonych. I dobrze. Tam zasłynął jako projektant drapaczy chmur ze stali i szkła. Nigdy zresztą nie ukrywał, że woli być architektem.
Robienie mebli uważał za trudne. „Każdy, kto próbował je zaprojektować, dobrze o tym wie. Jest nieskończona liczba możliwości i wiele problemów – krzesło musi być lekkie, wytrzymałe, wygodne. To już łatwiej zaprojektować drapacz chmur”. Wielu znajomych podejrzewało nawet, że Barcelonę wymyśliła Lilly, a nie Ludwig. Ale to pozostanie tajemnicą.
Tekst: Anna Ozdowska
Fotografie: Erbe, www.knoll.com,www.ideamm.pl
Nr 1 (109/2012)